geopolitical_traveler_800

Od wydawcy: Jest to pierwszy z serii raportów specjalnych, które Dr Friedman przedstawi nam w ciągu nadchodzących kilku tygodni z podróży, którą odbył do Turcji, Mołdawii, Rumunii, Ukrainy i Polski. W ramach tej serii, Dr Friedman podzieli się swymi spostrzeżeniami na temat geopolitycznych imperatywów dla każdego z tych krajów i zakończy ją refleksjami z całej podróży oraz wnioskami, które z niej wypływają dla Stanów Zjednoczonych.

George Friedman

george-friedman-2010-maleStaram się pisać bezosobowo. Mam oczywiście swoje własne poglądy, ale pisząc wolę się od nich odciąć z trzech powodów. Po pierwsze, jestem znacznie mniej interesujący od tego co piszę. Po drugie, sam świat jest znacznie bardziej interesujący od tego, o czym piszę i ode mnie samego; byłbym narcyzem, gdybym udawał, że jest inaczej. Wreszcie, mimo że założyłem STRATFOR dziś jestem jedynie jego cząstką. Moje myśli wywodzą się z dyskusji i sporów prowadzonych z zespołem STRATFOR. Podpisywanie artykułów moim nazwiskiem jest zatem swego rodzaju plagiatem. Gdy już jednak podpisuję się pod artykułami (jak to robią czasem Scott Stewart, Fred Burton i inni) to robię to dlatego, że nasi ludzie od marketingu mówią nam, że nasza firma musi „mieć twarz”. Czuję silną potrzebę zrozumienia, dlaczego ktoś chciałby widzieć moją twarz lub dlaczego pokazanie jej to dobry biznes, ale nauczyłem się nigdy nie spierać z ludźmi od marketingu.

Napisałem to wszystko by przygotować Państwa na serię artykułów, które w pewnym sensie będą osobiste, ponieważ zbudowane zostaną wokół czegoś co zamierzam zrobić. Wraz z żoną (która precyzyjnie planuje i organizuje nasze podróże) odwiedzę w ciągu najbliższych kilku tytgodni kilka krajów. Powody, dla których zdecydowałem się odwiedzić te właśnie kraje są w moim przypadku czysto geopolityczne. Kraje te łączy bowiem wspólny geopolityczny dylemat. Każdy z nich jest fascynujący sam w sobie, jednak dziś ciągnie mnie tam właśnie geopolityka. Myślę, że to, czym się o tych krajach podzielę w mojej podróży przyda się naszym Czytelnikom. Geopolityka powinna być bezosobowa, lecz sposób w jaki poznajemy świat to zawsze doświadczenie bardzo osobiste. Andre Malraux powiedział kiedyś, że wszyscy opuszczamy nasze kraje w bardzo narodowy sposób. Koreańczyk odwiedzający Paryż postrzega go inaczej niż Amerykanin. Swoisty rdzeń geopolityki jest bardzo osobisty.

Są tacy, którzy podróżują by próbować win, tacy, którzy podróżują by doświadczyć sztuki, i jeszcze inni, by radować się klimatem. Ja podróżuję by smakować miejsca, gdzie stykają się polityczne płyty tektoniczne świata, i robię to całe życie. To dość dziwne upodobanie, ale może istnieją gdzieś tacy, którzy je podzielają. Geopolityczne podróże nie są skomplikowane, ale wymagają odrobiny wysiłku umysłowego. Myślę, że opis moich podróży geopolitycznych może Państwa zainteresować. Oto właśnie moje zdanie na temat tego, jak powinna zacząć się niniejsza seria artykułów.

Geopolityczność to styk geografii i polityki. Zakłada, że polityczne życie osobników gatunku ludzkiego kształtowane jest przez miejsce, w którym żyją, i że pewne wzory polityczne częstokroć powtarzają się z powodu trwałości narodów oraz permanentności geografii. Zawsze rozpoczynam swe podróże od ponownego wczytania się w historie regionów i powieści z nich pochodzące. Unikam wszystkiego co tworzone jest przez zespoły doradców; wolę stare wiersze i legendy. Kiedy podróżuję do jakiegoś miejsca, kiedy przyglądam się jego geografii i rozmawiam z ludźmi zauważam, że historia ciągle się powtarza. W wielu miejscach to co zaszło kilka wieków wcześniej zdaje się być wydarzeniem wczorajszego dnia. Czytanie literatury może być najlepszą formą przygotowania się do dyskusji o deficycie budżetowym danego kraju. Każde miejsce i każda rozmowa zatopione są tak samo w wiekach jak i w rzekach i górach, które ukształtowały ludzi, którzy z kolei nadali kształt wiekom.

Gdy w 1991. roku rozpadł się Związek Radziecki i wycofał do granic starego Wielkiego Księstwa Moskiewskiego byli tacy, którzy twierdzili, że to koniec rosyjskiego imperium. Narody i imperia to twory żyjące dopóki nie upadną. Żyjąc rozrastają się do granic określonych przez inne narody. Lecz nie rosną tak ponieważ są złe, tylko dlatego, że składają się z osobników gatunku ludzkiego, którzy zawsze chcą czuć się bezpieczniejsi, chcą coraz lepiej prosperować i być bardziej szanowani. Nie wyobrażam sobie, żeby Rosja – żyjąca i niepowstrzymana – nie chciała powrócić do swej dawnej świetności. Granice Carskiej Rosji i Związku Radzieckiego były jakie były z jakiegoś powodu i jestem przekonany, że Rosja nieodwołalnie dążyć będzie to powrotu swych dawnych granic. Nie ma to nic wspólnego z przywódcami czy polityką. Nie istnieje pojęcie Nowego Światowego Porządku; to stary wciąż rozgrywa się na nowo w nieskończenie wielu konfiguracjach, jak w kalejdoskopie.

Naszą podróż odbędziemy do krajów położonych w obrębie i w pobliżu basenu Morza Czarnego, zatem “tematyką” naszej podróży geopolitycznej (tak – moje wyprawy zawsze mają tematykę geopolityczną, czemu z jakiegoś powodu dziwią się moje dzieci) niech będzie powrót Rosji z punktu widzenia jej zachodnich i południowo-zachodnich sąsiadów: Turcji, Rumunii, Mołdawii, Polski i Ukrainy. Urodziłem się na Węgrzech i byłem tam już wiele razy, więc tym razem się tam nie wybieram; znam również dobrze Słowację. Moim celem jest poznanie jak te inne kraje postrzegają i wyobrażają sobie teraźniejszość. Nie chodzi o to, że wierzę, iż ich wizje i nadzieje ukształtują przyszłość – świat nie jest aż tak kompromisowy – lecz o to, że chcę się przekonać do jakiego stopnia moje przeczucia odnośnie tego co się wydarzy pokrywają się z ich własnymi wyobrażeniami.

Stąd właśnie pochodzi polityczna tematyka mojej wyprawy, choć patrząc na te kraje z czysto geograficznego punktu widzenia, pojawiają się również inne wątki. Turcja, Rumunia, Ukraina oraz do pewnego stopnia Mołdawia częściowo umiejscowione są wokół Morza Czarnego i w tym właśnie kontekście ze sobą oddziałują. To morze niekończącej się historii. Odwiedzę również niektóre kraje z rejonu Karpat (bariery, która przez wieki całe oddzielała imperium rosyjskie od Europy, i którą Rosjanie przełamali podczas Drugiej Wojny Światowej, częściowo przez to wywołując Zimną Wojnę). Nie da się zrozumieć Rumunii, Ukrainy, Mołdawii, a nawet południowej Polski bez zrozumienia roli Karpat w jednoczeniu i dzieleniu tych krajów. No i wreszcie odwiedzę również część Równiny Północnoeuropejskiej, która rozciąga się od Francji po Rosję. To ścieżka, którą Napoleon i Hitler przemierzyli idąc do Rosji i którą Rosja przeszła w drodze na Berlin. Na tej właśnie równinie leży Polska – kraj, którego byt uzależniony jest od równowagi sił w innych krajach tej równiny dającej Polsce niewiele naturalnych linii obrony; równiny, która wielokrotnie zamieniła Polskę w ofiarę. Chcę zrozumieć czy tym razem będzie inaczej i dowiedzieć się, czy Polacy zdają sobie sprawę z tego, że aby doszło do zmian, muszą oni zmienić się sami ponieważ równina nie przestanie być równiną.

Częścią podróży geopolitycznych jest proste doświadczenie miejsca. Luksus hotelowego pokoju z oknami na Bosfor oraz ja z drinkiem w ręku i czasem na przyjrzenie się nieskończonej linii statków przepływających przez wąskie przesmyki mówi mi więcej o podbojach Aleksandra, brytyjskiej inwazji na Gallipoli i obsesji Trumana na punkcie Turcji niż wszystkie książki, które przeczytałem i mapy, które przestudiowałem do tej pory. Gdy przemierzam w listopadzie piechotą górskie ścieżki Karpat, gdzie bandyci przemieszczają się dziś tak samo jak wieki całe temu, dowiaduję się dlaczego region ten nigdy nie będzie ani w pełni okiełznany, ani łatwo podbity. Przejażdżka samochodem po polskiej wsi nieopodal Warszawy przypomni mi dlaczego Napoleon, Hitler i Stalin obrali tę a nie inną drogę i dlaczego Polska myśli tak jak myśli.

Idea patrzenia na świat przez pryzmat rzeczywistości geograficznej nie jest w moim przypadku ograniczona jedynie do tej wyprawy. Pamiętam jak odwiedziłem jezioro Itasca w Minnesocie, gdzie Mississippi zaczyna swój bieg i jak podróżowałem wzdłuż jej brzegów do St. Louis, gdzie wpada do niej Missouri, a następnie na południe do Nowego Orleanu, gdzie towary przenoszone są z rzecznych barek na oceaniczne statki. Nikt i nic wcześniej nie nauczyło mnie więcej o sile i historii Ameryki niż ta podróż i obserwacja gigantycznego obrotu zbóż i stali w górę i w dół tej rzeki. Zrozumiałem dlaczego Andrew Jackson walczył pod Nowym Orleanem i dlaczego chciał, by Teksas zbuntował się przeciw Meksykowi. Pojąłem również dlaczego Mark Twain rozumiał Amerykę pod wieloma względami lepiej niż ktokolwiek inny.

Jestem zadowolony z tego, że kilku przywódców politycznych i ludzi mediów z krajów basenu Morza Czarnego wyraziło chęć spotkania się ze mną podczas mojej podróży. Choć nie jest to nic nowego, dostęp do takich ludzi wciąż mnie zadziwia. Gdy byłem młodszy, znacznie mniej obyci ludzie chcieli mnie poznać. Kubek kawy i rozmowa w ciepłym biurze z wpływowymi ludźmi jest dla mnie wciąż swoistym obrzędem inicjacji.

Wizyty te są obarczone pewnymi niebezpieczeństwami, innymi niż te starsze niebezpieczeństwa z czasów gdy byłem młodszy. Liderzy polityczni myślą bowiem w kategoriach taktyk i opcji. Geopolityka uczy nas myślenia w kategoriach ograniczeń i granic. Z punktu widzenia geopolityki przywódcy polityczni są zakładnikami pewnych bezosobowych sił i na dłuższą metę mają niewiele opcji. Jednak spotykając się z osobami, które doszły do władzy w swoich krajach można ulec pokusie skłonienia się ku ich przekonaniom co do działań wobec ich krajów. Istnieje niebezpieczeństwo skłonienia się ku ich pasjom i ich pewności siebie. Istnieje również niebezpieczeństwo, że stanę się dogmatyczny wobec geopolityki do tego stopnia, że ignorancja wobec wizji tych ludzi może mnie oślepić i nie dostrzegę pewnych kierunków, o których wcześniej nie pomyślałem lub których nie da się po prostu wyjaśnić geopolitycznie. Chcę oczywiście posłuchać tego, co chcą powiedzieć, a ta właśnie podróż stanowi po temu doskonałą i rzadką okazję. Lecz spotkania tego typu zawsze stają się swego rodzaju testem moich umiejętności zachowania równowagi.

Powinienem tutaj dodać, że nigdy nie zdradzam, z kim się spotykałem, ani o czym rozmawialiśmy. W ten sposób uczę się znacznie więcej i czuję, że w ten sposób jestem w stanie lepiej przekazać to, co się dzieje. Bezpośredni cytat może stać się najbardziej zwodniczą rzeczą na świecie. Ludzie pytają mnie o źródła informacji STRATFORu. Moim zdaniem na dłuższą metę jesteśmy bardziej efektywni nie ujawniając tych źródeł. Informując świat o rozmowach z wielkimi wchodzimy na drogę narcyzmu. Ujawniając rozmowy z mniej wielkimi możemy im zaszkodzić. A co najważniejsze, prywatna rozmowa jest bardziej ludzka i bardziej satysfakcjonująca niż ta, którą ujawniamy wielu osobom. Czuję, że znacznie lepiej jest mi wchłonąć to, czego się nauczyłem i przelać to potem na papier, niż to po prostu powielić; reporterzy robią to znacznie lepiej niż ja. Nie szukam lapidarnych cytatów, lecz głębokiego spojrzenia, którego nie da się zredukować do jednego lub dwóch zdań.

Jest jeszcze jeden aspekt podróży geopolitycznych, prawdopodobnie najbardziej wartościowy: spacer ulicami miasta. Geopolityka wpływa na każdą cząstkę społeczeństwa, kształtując jego życie i kulturę. Gdy się wie czego szukać, spacer ulicami może nam bardzo wiele powiedzieć. Nie idźmy tam gdzie są pomniki i muzea i nie idźmy tam, gdzie mieszkają bogaci. To najmniej interesujące i najbardziej globalnie homogeniczne miejsca, które są oddzielone poduszką bezpieczeństwa od reszty świata. Najbiedniejsi oraz klasa średnia nie są. Jeśli jesteście Państwo tam gdzie obok sklepu Montblanc jest sklep Gucci, to znaleźliście się w złym miejscu.

Trzeba iść tam, gdzie mieszkają ludzie, o których nigdy nie słyszymy. Trzeba znaleźć szkołę i zobaczyć wychodzące z niej na koniec dnia dzieci; takie szkoły gdzie dzieci się popychają i przepychają i gdzie przychodzą starsi bracia, by odprowadzić swe siostry do domu. To tu jesteście w dobrym miejscu. Spójrzcie na ich buty. Są nowe czy stare? Pochodzą z lokalnego czy globalnego rynku? Czy dzieci dbają o nie jak o coś bardzo drogocennego czy zwyczajnie kopią nimi piłkę? Obserwując dzieci bawiące się po szkole można wsłuchać się w nastrój i tempo miejsca, gdzie żyją.

Znajdźcie sklep spożywczy. Przyjrzyjcie się oferowanym w nim towarom, zwłaszcza owocom i warzywom. Czy wyglądają na świeże? Jak szeroki jest ich asortyment? Przyjrzyjcie się cenie i obliczcie jak ma się do tego co wiecie o ich zarobkach. Potem przyjrzyjcie się kobiecie (tak, zwykle to kobieta) robiącej zakupy spożywcze. Czy unika droższych artykułów i kupuje najtańsze? Czy zatrzymuje się, przygląda cenie, a potem odkłada puszkę czy pudełko, czy po prostu wkłada je do koszyka czy wózka bez patrzenia na cenę? Gdy płaci za jedzenie to czy ostrożnie sięga do koperty w torebce, w której trzyma pieniądze, czy po prostu wyciąga kilka banknotów? Przyjrzyjcie się pięciu kobietom robiącym późnym popołudniem zakupy spożywcze i dowiecie się jak się tam sprawy mają.

Przejdźcie się wzdłuż mieszkań, w których żyją. Pooddychajcie ich powietrzem. Niezdrowy odor zgnilizny lub szamba powie Wam o tym, co ci ludzie muszą w życiu znosić. Czy w sąsiedztwie są banki? Jeśli nie, to znaczy, że nie ma tam wystarczającego obrotu gotówki, żeby je tam zbudować. Ludzie żyją od pierwszego do pierwszego. Czy w kafejkach, w których spotykają się mężczyźni większość to starsi, emeryci, czy młodzi? Czy pełno w nich mężczyzn koło czterdziestki pijących herbatę lub kawę, nigdzie nie zmierzających? Czy śmieją się i rozmawiają, czy siedzą w ciszy jakby nie mieli już nic do powiedzenia? Oficjalne dane dotyczące stopy bezrobocia mogą nie być zgodne z rzeczywistością pod wieloma względami. Lecz gdy wielu czterdziestolatków nie ma nic do roboty, oznacza to, że czarny rynek – ten, który nie płaci podatków i nie jest wliczany do oficjalnych danych rządowych, lecz istnieje tam od zawsze i jest bardzo istotny – nie napędza pociągu. Czy policjanci pracują parami czy sami? Jaką broń noszą? Czy widać ich wszędzie, nigdzie ich nie ma, czy jest ich w sam raz? Można nauczyć się nieskończenie wiele po prostu patrząc.

Wszystko to powinno odbywać się dyskretnie. Zabierzcie ze sobą trochę znoszonych ciuchów. Kupcie na miejscu parę butów, trochę je rozchodźcie i podrapcie. Nic nie mówcie. Ludzie wyczuwają obcokrajowców na odległość i zmienią zachowanie jak ich namierzą. Wtopcie się i chłońcie. Po kilku dniach zrozumiecie jaki wpływ wywiera na tych ludzi świat.

W tym kontekście chciałbym teraz opowiedzieć pewną surrealistyczną historię. Kilka miesięcy temu byłem z żoną w Stambule. Byłem wtedy gościem mera miasta, który zaprosił mnie na mały wykład. Po kilku spotkaniach znaleźliśmy dla siebie trochę wolnego czasu i poszliśmy przejść się po mieście. Uwielbiamy po prostu te chwile. Anonimowość zatłoczonej ulicy to prawdziwa przyjemność. Spacerując tak sobie nagle stanęliśmy jak wryci. Z dużego billboardu patrzyła na nas moja twarz. Zauważyliśmy również plakaty reklamujące mój wykład. Natychmiast zaczęliśmy skradać się z powrotem do hotelu. Na szczęście wciąż jestem na tyle mało znany, że nikt mnie nie zapamięta, więc tym razem znów wybierzemy się na nasz spacer.

Są trzy rzeczy, które geopolityczny podróżnik musi zrobić. Musi jeździć i zmuszać się do ujrzenia geografii, która wszystko formuje. Musi spotkać się z tyloma liderami ilu tylko uda mu się znaleźć i to takimi, którzy reprezentują wszystkie warstwy społeczne, słuchając ich i z nimi rozmawiając, lecz rezerwując sobie miejsce w głowie na bezosobową rzeczywistość świata. No i wreszcie musi spacerować ulicami. Nie będzie mieć czasu na spotkania z nauczycielami, pracownikami banków, czy biur rządowych oraz mechanikami samochodowymi, którzy są substancją społeczeństwa. Oni sami też nie będą czuli się komfortowo rozmawiając z cudzoziemcem. Lecz geopolityka uczy, że należy ignorować to co ludzie mówią, a obserwować to, co robią.

Geopolityka jest wszędzie. Przyjrzyjcie się strukturze amerykańskich wyborów, a zobaczycie jak to działa. Na pewnym etapie życia chicałbym mieć czas na to, żeby szczegółowo zbadać geopolitykę Stanów Zjednoczonych. Geopolityka jest jednak najbardziej przydatna gdy chce się pojąć konflikt, zatem geopolityczny podróżnik ciągnął będzie w miejsca, gdzie napięcia są wysokie. Szkoda. Ale życie stawia to co ważne ponad tym, co ciekawe.

W kolejnych odsłonach będę już pisał o regionie, który odwiedzam w sposób bardziej przystępny dla naszych Czytelników, począwszy od ogólnych o nim informacjach. Seria ta przez kilka tygodni pojawiać się będzie w miejsce moich cotygodniowych analiz geopolitycznych, lecz mam nadzieję, że uznacie ją Państwo za wartościową. Proszę koniecznie dawać nam znać co Państwo sądzą. Czytamy wszystkie e-maile nawet jeśli nie znajdujemy czasu, by na wszystkie z nich odpowiedzieć. A to, co macie Państwo do powiedzenia może nam pomóc w ukształtowaniu tej serii raportów i w ogóle całej naszej pracy.

George Friedman

STRATFOR
221 W. 6th Street, Suite 400
Austin, TX 78701 US
www.stratfor.com

Opracował:

Wojciech Włoch
Coordinator of International Partnerships
Office of International Programs
Graduate College
Northeastern Illinois University
e-mail:
[email protected]

“This report is republished with the express permission of STRATFOR.

stratfor-logo-hi-res