Jedz tłuste ryby dwa razy w tygodniu. To jedyny wyjątek w diecie, gdy tłuszcz wychodzi nam na zdrowie.
Obserwacja obcych nacji bywa kształcąca. Dowiedli tego skandynawscy naukowcy w latach 60., kiedy bacznie przyjrzeli się Eskimosom. Zauważyli, że mieszkańcy Grenlandii nie chorują na serce i nie doznają udarów mózgu mimo tłustego jedzenia (tkanka tłuszczowa chroniła ich przed utratą ciepła). Poza tym mają piękne włosy i mocne zęby. Badacze zaczęli się zastanawiać, skąd się bierze ich wyjątkowa kondycja zdrowotna, i odkryli, że tajemnica tkwi w wysokim spożyciu ryb morskich, a dokładniej – w zawartych w nich kwasach tłuszczowych omega-3. Potwierdziły to badania przeprowadzone w Japonii i Holandii, gdzie też spożywa się dużo ryb bogatych w te składniki.
Co dobrego mają omega-3?
Należące do grupy wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 nie bez racji nazywa się niezbędnymi nienasyconymi kwasami tłuszczowymi (NNKT). Nasz organizm nie potrafi ich wytworzyć, więc muszą być dostarczane z pożywieniem. Okazuje się bowiem, że kwasy tłuszczowe mają w sobie wszystko co najlepsze. Przede wszystkim tworzą w organizmie prawidłowy tłuszcz, czyli regulują poziom lipidów: obniżają stężenie trójglicerydów, a podwyższają frakcje korzystnego cholesterolu – HDL. W ten sposób znacznie zmniejszają ryzyko wystąpienia miażdżycy. Ponadto, regulując ciśnienie tętnicze i poprawiając elastyczność naczyń krwionośnych, chronią przed zawałami serca i udarami. Zważywszy na to, że zapadalność w Japonii na choroby serca wynosi 9 proc., a w Polsce sięga aż ponad 50 proc., warto to wziąć pod uwagę.
Badanie przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych (Nurses Health Study, Uniwersytet Harvarda) na 60 tys. amerykańskich pielęgniarek wykazało, że u osób, które jedzą częściej niż raz w tygodniu porcję ryby morskiej, ryzyko nagłego zgonu z powodu choroby serca jest mniejsze o 56 proc. niż u ludzi, którzy jedzą ryby raz na miesiąc. Ryzyko to jest mniejsze prawie o połowę nawet u osób po zawale mięśnia sercowego. Eksperyment powtórzono we włoskim badaniu GISSI, podczas którego podawano pacjentom oleje z ryb w dawce 1 g dziennie. Okazało się, że śmiertelność spowodowana chorobami serca była u nich o 70 proc. mniejsza niż w grupie, która tych kwasów nie przyjmowała. Oba badania niezbicie wykazały, że kwasy omega-3 mają też duże znaczenie w regulacji rytmu serca.
Na tym lista dobrodziejstw płynących z przyjmowania kwasów omega-3 się nie kończy. Kwasy tłuszczowe obniżają poziom glukozy we krwi, zapobiegając cukrzycy, oraz przyczyniają się do prawidłowego funkcjonowania komórek i hamują ich nowotworzenie, czyli zapobiegają niektórym nowotworom. Szczególnie dotyczy to raka gruczołu krokowego (prostaty), piersi i jelita grubego. Ponadto działają przeciwzapalnie i regulują przemiany toksyczne w organizmie.
Mądrość i zadowolenie
W 1996 r. w ‘Journal of the American Medical Association’ opublikowano wyniki badań częstotliwości zachorowań na depresję w większości krajów świata, a w 1998 r. zestawiono je z danymi na temat poziomu spożycia ryb. Okazało się, że depresja najrzadziej występuje u przedstawicieli tych narodów, których dieta jest najbogatsza w ryby. Nie zdziwiło to bardzo tych, którzy już wcześniej wiedzieli o dobroczynnym działaniu kwasów omega-3 na prawidłowe funkcjonowanie ludzkiego mózgu. W styczniu ubiegłego roku w prestiżowym piśmie ‘Lancet’ ogłoszono kolejne rewelacje. Badania wykazały, że kwasy omega-3 wpływają na rozwój intelektualny człowieka. Dzieci, którym przez kilka lat dostarczano omega-3 w postaci tranu, miały wyższe IQ niż ich rówieśnicy, które tranu nie dostawały.
tekst Dorota Szadkowska,
konsultacja dr hab. n. med. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Warszawskiego UM
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl – www.wyborcza.pl
Całość w dziale PORADY