17-marca-beenhakker31Już wiedzą, jak zwolnić Leo Beenhakkera – to tytuł materiału Cezarego Kowalskiego zamieszczonego na łamach “Dziennika”. Szukanie haków na holenderskiego szkoleniowca trwa już od jakiegoś czasu, teraz się dowiadujemy, że prezes PZPN Grzegorz Lato i spółka w końcu znaleźli lukę w kontrakcie, podług której mogą Beenhakkerowi podziękować, nie płacąc astronomicznego odszkodowania. Tyle tylko, że natychmiast pojawia się zasadnicze pytanie: czy decydenci z PZPN mają na tyle wyobraźni, żeby przewidzieć reakcję polskich kibiców, jak do tej pory uwielbiających Holendra? No, ale może niektórzy lubią igrać z ogniem…

LP, meritum.us

Jak pozbyć się Beenhakkera ze stanowiska trenera reprezentacji i nie płacić gigantycznego odszkodowania? To pytanie spędza sen z powiek działaczom PZPN, którzy już nawet nie ukrywają, że sytuacja na linii pracodawca-pracownik jest fatalna. I chyba znaleźli haka na Beenhakkera.

Holenderski trener sam przyznaje, że woli mieszkać w Belgii, bo tak nie znosi atmosfery w Polsce. Mimo że tak się u nas męczy, nie chce jednak rezygnować z pracy. Kontrakt Leo jest tak korzystnie skonstruowany, że w przypadku wcześniejszego jego rozwiązania z winy PZPN związek będzie musiał wypłacić mu gigantyczne odszkodowanie. A ewentualna premia za wciąż realny awans do finałów mistrzostw świata jest wręcz kosmiczna. Na taką finansową porażkę prezes Grzegorz Lato nie może sobie pozwolić.

Status quo zostanie zachowane tylko w przypadku zwycięstwa Polaków w najbliższym meczu z Irlandią Północną w Belfaście. Następne poważne mecze czekają kadrę dopiero jesienią, zatem Leo będzie miał pół roku spokoju. W przypadku straty punktów rozpocznie się operacja zwalniania Holendra. Jak dowiedział się DZIENNIK, w PZPN wpadli już na pomysł, jak pozbyć się “intruza” bez dodatkowych kosztów.

Słabą stroną Beenhakkera może się okazać jeden z punktów w umowie o pracę, który mówi o konieczności dbania o dobry wizerunek związku. Beenhakker niejednokrotnie publicznie podważał kwalifikacje ludzi pracujących w PZPN. W prasie i programach telewizyjnych powtarzał: – Trzeba to wszystko zburzyć do fundamentów i zacząć budować od nowa. Mało tego, publicznie postponował szefa Wydziału Szkolenia PZPN Antoniego Piechniczka, a zatem swojego bezpośredniego przełożonego.

– Po tym jak Leo zaśmiał się nam w twarz, podejmując równoczesną pracę w Feyenoordzie Rotterdam, zaczęliśmy być wobec niego bardziej surowi – powiedział nam jeden z członków zarządu PZPN. – Nie ma mowy o jakichkolwiek wyjazdach Leo do Rotterdamu na dłużej. Ustaliliśmy, że Leo wykorzystał urlop, jaki mu przysługiwał w tym roku, już w styczniu. Do Feyenoordu wysłaliśmy oficjalne zapytanie, na czym konkretnie będzie polegała praca Beenhakkera w tym klubie i w jakim terminie będzie zajęty, ale nie dostaliśmy do tej pory odpowiedzi. Teraz nie ma mowy o jego zwolnieniu, bo ludzie by nas zjedli, ale jak nie wygra w Belfaście, do akcji wkroczą prawnicy. Udowodnić mu, że nie dba o wizerunek firmy, która mu płaci, będzie banalnie prosto – tłumaczył.

(…)

Cezary Kowalski

całość pod adresem: www.dziennik.pl