19-marca-koniec-swiata21 grudnia 2012 roku skończy się świat jaki znamy. Tego dnia nastąpi zmiana biegunów magnetycznych Ziemi. Ruch obrotowy naszej planety gwałtownie zwolni, a następnie zmieni kierunek. Trzęsienia ziemi o niespotykanej sile i ogromne fale zniszczą naszą cywilizację. Całe kontynenty znikną z powierzchni globu. Zginą miliardy ludzi. Resztki Europy i Ameryki Północnej zostaną pokryte lodowcem – czytamy w portalu Onet.pl.

Według Patricka Geryla, belgijskiego astrofizyka, tak właśnie będzie wyglądać apokalipsa. Światowy kataklizm mają szansę przetrwać ci, którzy za kilkanaście tysięcy euro wykupią sobie miejsce w budowanej przez niego w RPA farmie “Perfect Vision”. Są chętni? Oczywiście. I nie brakuje wśród nich Polaków.

Atlantydzi wiedzieli pierwsi

Wpisanie w wyszukiwarkę słów “december 2012” daje 59 mln rezultatów. Wystarczy lektura kilku stron, by stracić motywację do podejmowania jakiejkolwiek aktywności wykraczającej horyzontem czasowym poza rok 2012. Katastrofa jest nieunikniona. Jej przyczyna – nie do końca oczywista. Koniec świata może nastąpić w wyniku: globalnej wojny, kolizji z tajemniczą planetą Nibiru, wybuchów na słońcu i przebiegunowania Ziemi. Zagładę przepowiedzieli m.in.: Egipcjanie, Sumerowie, Majowie, autorzy Biblii i – niezawodny w takich przypadkach – Nostradamus.

Spośród dziesiątek teorii dotyczących zbliżającego się końca świata jedną z najbardziej popularnych jest “Proroctwo Oriona na rok 2012” Patricka Geryla. Trzy książki Belga, w których wieszczy nieuchronną zagładę i wskazuje drogę ocalenia, są obelgą dla zdrowego rozsądku, ale na całym świecie kupiło je już kilkadziesiąt milionów osób.

Geryl twierdzi, że co 11,5 tys. lat dochodzi do hiperkatywności słonecznej wywołującej zamianę biegunów magnetycznych Ziemi. Przebiegunowanie prowadzi do nagłej zmiany kierunku ruchu obrotowego planety i katastrofy niszczącej całą naszą cywilizację.

Skąd wiadomo, że zagłada nastąpi już za trzy lata? Przewidzieli to astronomowie zamieszkujący legendarną Atlantydę. Atlantydzi odkryli teorię pól magnetycznych Słońca i mieli świadomość, że ich świat jest skazany na zagładę. Dzięki obserwacji gwiazd dokładnie wiedzieli, kiedy dojdzie do wywołanego zmianą biegunów Ziemi potopu. Więc zanim w roku 9792 roku p.n.e. kilkusetmetrowe fale zalały lądy, a Atlantyda została pogrzebana pod biegunem południowym, zbudowali tysiące łodzi i uciekli do Ameryki Południowej i Egiptu.

Wiedza astronomów z Atlantydy przetrwała. To właśnie hieroglify egipskie i kalendarz Majów mają wskazywać, że już niedługo dojdzie do kataklizmu na miarę opisywanego w Biblii potopu. W roku 2012 r. Wenus, Mars, Orion i inne ciała niebieskie znajdą się w takiej samej pozycji jak w roku 9792 p.n.e., a niezwykle dokładny kalendarz Majów kończy się na dacie 21 grudnia 2012 r. Później nie ma już nic.

– Nie ma co wątpić. Jeśli w dalszym ciągu będziemy lekceważyć te odkrycia, wszyscy zginiemy. Dzwony powinny bić na alarm na całym świecie! To wydarzenie będzie porównywalne z eksplozją 10 000 bomb atomowych naraz. Będzie to największa tragedia na świecie od czasów biblijnego potopu – pisze Geryl w “Proroctwie Oriona”.

Nie oznacza to wcale, że przez najbliższe trzy lata, mając w perspektywie nieuchronny koniec świata, należy oddawać się słodkiemu nieróbstwu lub wyrafinowanej konsumpcji – najlepiej na kredyt. Prorok zagłady wzywa do aktywności. – Zdaję sobie sprawę, że nie każdy zdoła się uratować. Ale jeżeli nie zrobimy nic – straty w ludziach będą o wiele większe – pisze.

Ratunkiem może być emigracja na względnie najbezpieczniejszy kontynent – Afrykę. Najlepiej zaś wykupić udziały w “Perfect Vision” – farmie położonej w południowoafrykańskich Górach Smoczych. Geryl i wyznawcy jego apokaliptycznych wizji wierzą, że właśnie tam uda się im przetrwać zagładę. Teren o powierzchni 200 ha, położony na wysokości od 1900 do 2700 m n.p.m, ma stać się nową arką Noego. Na razie cała farma to niedokończony dom i kilka odwiertów z pompami wodnymi, a Geryl i jego współpracownicy są na etapie uzgadniania formalnych warunków zakupu terenu. Plany prezentują się jednak imponująco.

(…)

Co na to naukowcy?

Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, nie ma wątpliwości: – To typowa dla pewnej grupy osób postawa. Przepowiednie dotyczące końca świata są stare jak sam świat, bo głód rzeczy ostatecznych drzemie w każdym człowieku. Zawsze istnieli ludzie, którzy wokół siebie widzieli tylko zepsucie i z ustęsknieniem czekali na zagładę, która przyniesie kres ziemskiemu padołowi. To, że wyczekiwana zagłada nigdy nie następuje, nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. Oni chcą wierzyć w koniec świata, a wiara nie podlega racjonalnej weryfikacji. Korzystają z tego różni hochsztaplerzy. Skoro jest popyt na katastroficzne brednie, to jest i podaż tych bredni. Przeciwko różnym proroctwom można wytoczyć tysiące naukowych argumentów, ale wyznawców zagłady nie da się przekonać w ten sposób – mówi.

Naukowcy na rewelacjach Geryla rzeczywiście nie zostawiają suchej nitki. Według nich, “proroctwo Oriona” to stek bzdur. – O astronomach z Atlantydy nie będę się wypowiadać, bo są granice śmieszności. Natomiast bardzo dziwią mnie pojawiające się co jakiś czas informacje, że kalendarz Majów kończy się na dacie 21 grudnia 2012 r. – mówi prof. Elżbieta Siarkiewicz, antropolog kulturowy i mezoamerykanistka z Uniwersytetu Warszawskiego. – To twierdzenie kompletnie pozbawione podstaw. Pomysł na określenie daty końca świata na pewno nie powstał w głowach Majów. Oni, tworząc swój skomplikowany kalendarz, nie myśleli o czasie ja my, czyli w sposób liniowy. Mierzyli czas bardzo dokładnie, ale postrzegali go jako niekończący się cykl. Kalendarz Majów uwzględnia ważne wydarzenia, pewne okresy, ale nigdy się nie kończy.

Prof. Siarkiewicz podkreśla, że gdy w VI w. zmarł król Pacal, jego syn wystawił mu świątynię pogrzebową i wyznaczył, że święto ku czci ojca ma odbyć się – po przeliczeniu na kalendarz gregoriański – za ok. 4 tys. lat. – Gdyby Majowie wiedzieli, że koniec świata nastąpi – według tzw. długiej rachuby ich kalendarza – dnia 13.0.0.0.0, czyli 21 grudnia 2012 r., to nie wyznaczaliby świąt po tej dacie – śmieje się prof. Siarkiewicz.

Rozbawienia teorią Geryla nie kryje też prof. Marek Lewandowski z Instytutu Geofizyki PAN. – 21 grudnia 2012 roku? Mogę panu podać bardziej prawdopodobną datę zmiany biegunów magnetycznych Ziemi. Będzie to 17 listopada roku 12009, czyli za 10 tys. lat – śmieje się prof. Lewandowski.

Geofizycy nie mają żadnych wątpliwości, że proces odwracania biegunów jest jak najbardziej naturalny i nasza planeta doświadczyła go już setki razy. – Nikt przy zdrowych zmysłach nie mówi jednak, że taki proces może trwać to 24 godziny. Aktywność Słońca nie ma tu nic do rzeczy. Żeby zmieniła się polarność, potrzeba od tysiąca do 10 tys. lat – mówi prof. Lewandowski.

Podkreśla, że dzięki badaniom pola magnetycznego zachowanego w skałach wiadomo, że zmiany biegunowości na pewno nie występują cyklicznie. – Przeskoki biegunów następowały w przeszłości bardzo nieregularnie – czasem dzielił je okres zaledwie 20-30 tys. lat, a czasem – wielu milionów lat. Ostatnia zmiana polarności miała miejsce ok. 740 tys. lat temu. W roku 9792 p.n.e. nie doszło do jakiejkolwiek zmiany pola magnetycznego. To wiemy na pewno – zaznacza naukowiec.

A jakie konsekwencje dla biosfery może mieć zmiana biegunów? – Można z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że żadne. Nie ma żadnych śladów, które wskazywałyby na korelację zmian biegunów  z zanikaniem czy pojawianiem się gatunków. My sami, od czasu wyodrębnienia się gałęzi hominidów, przeżyliśmy już kilka odwróceń pola geomagnetycznego. I jako gatunek mamy się świetnie – mówi prof. Lewandowski.

(…)

Wojciech Harpula

całość pod adresem

Onet. pl

Kliknij tu, a znajdzisz się na ONECIE

Czy nadejdzie apokalipsa?