1-kwietnia-ccPrezydent USA Barack Obama na londyński szczyt 20 najbardziej rozwiniętych państw świata przygotował się jak na wojnę – czytamy w dzienniku “Polska”.

Na rozpoczynające się dziś w dokach nad Tamizą spotkanie G20 przyjedzie wartą 300 tys. dolarów “bestią” – limuzyną wyposażoną w pancerną karoserię, armatki gazu łzawiącego czy zapasowe butle z tlenem. To nie wszystko. Z Waszyngtonu do Europy przywiózł ponad 200 agentów ochrony, pluton medyków, mających przy sobie zapas prezydenckiej grupy krwi AB, walizkę z kodami do odpalania pocisków nuklearnych, a nawet własnych kucharzy i ulubione batoniki.

– Bo gdy prezydent Stanów Zjednoczonych, jedynego supermocarstwa, rusza w świat, musi mieć możliwość natychmiastowej reakcji na każdy kryzys, jaki może się pojawić – wyjaśniał brytyjskim dziennikarzom jeden z waszyngtońskich oficjeli. Dlatego Obama porusza się w kuloodpornej “bestii” i wozi z sobą własne jedzenie, wodę, a nawet benzynę.

Większego kryzysu niż ten, który mamy czarnoskóry przywódca Ameryki nie mógł się spodziewać. I w Londynie musi stawić czoło największej w skali świata zapaści gospodarczej, jakiego nie widzieliśmy od ponad pół wieku. Kryzysowi, który przed rokiem zaczął się właśnie w Ameryce i do dziś przybrał rozmiary globalnej katastrofy. Jak wielkiej – pokazują opublikowane wczoraj dane Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W 30 krajach zrzeszonych w tej organizacji (w jej skład wchodzi Polska, większość krajów UE oraz m.in. USA, Japonia, Australia, Szwajcaria) PKB ma spaść w tym roku o 4,3 proc., a liczba bezrobotnych powiększy się o 36 milionów osób. W wielu krajach stopa bezrobocia się podwoi.

W dodatku, jak prognozuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy, gospodarka całego świata ma się skurczyć w tym roku o 2,7 proc. I najwięcej stracą najbogatsi: w Japonii recesja wyniesie 6,6 proc., w Niemczech 5,3, a w USA – 4 proc. Kraje strefy Euro ponadto trapi kolejna choroba – błyskawicznie rosnący deficyt budżetowy, który w Irlandii sięga już 11 proc.

Ten ponury scenariusz “ekonomicznego krwotoku” uzupełniają katastrofalne dane o światowym handlu. W krajach OECD skurczy się on o 13 procent. To najgorsze wskaźniki od ponad 60 lat, gdy świat pogrążony był w zapaści po II wojnie światowej. – To już nie tylko kryzys kapitalizmu w obecnej formule, ale jego kompletne fiasko – stwierdził przed szczytem francuski prezydent Nicolas Sarkozy.

(…)

– Spotkanie liderów w Londynie musi dać światowej gospodarce powiew zaufania, a w ludziach odnowić nadzieję na lepszą przyszłość – mówił gospodarz szczytu, brytyjski premier Gordon Brown.
To on razem z Obamą zaproponują dzisiaj światowym przywódcom plan ratunkowy, który opiera się przede wszystkim na stymulowaniu popytu i ograniczaniu obciążeń podatkowych. Tak już zrobiły USA i Wielka Brytania, przeznaczając na to łącznie prawie 11 bilionów dolarów.

(…)

Ten postulat będzie jednak trudny do przeforsowania. Już przed szczytem Niemcy i Francja zapowiedziały, że nie chcą zwiększać deficytu, rozdymając wydatki, i postawiły tylko na wspieranie konkretnych branż czy finansowanie dopłat do nowych aut. Większe szanse powodzenia ma kolejny postulat Obamy i Browna – uzdrowienie systemu bankowego, czyli ukrócenie rajów podatkowych, zaostrzenie nadzoru bankowego i oczyszczenie banków z toksycznych papierów.

(…)

Na razie eksperci są sceptyczni co do efektów londyńskiego szczytu i nadziei, że te zmiany zaowocują stworzeniem nowego globalnego ładu gospodarczego. Nawet sekundujący Obamie i Brownowi szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso mówi wprost: – Nie oczekujemy cudów. Szczyt G20 nie zakończy kryzysu w jeden wieczór. Ale – dodaje bardziej optymistycznie – ten szczyt musi stworzyć szansę na nowy kształt globalizacji.

Zadanie nie będzie łatwe. Nawet charyzma czarnoskórego prezydenta USA może niewiele pomóc. – Obama w przeciwieństwie do swojego poprzednika George’a W. Busha jest w Europie uwielbiany przez tłumy, ale nie ma takiego poparcia przywódców państw europejskich, jakie miał znienawidzony Bush – mówił przed konferencją Charles Kupchan, ekspert waszyngtońskiej Heritage Foundation w wywiadzie dla amerykańskiej prasy. Teraz jednak wydaje się, że nawet wśród zwykłych obywateli Europy Barack Obama nie ma już takiej charyzmy, jak podczas jego wizyty przed rokiem, gdy przybywał tu jako kandydat na prezydenta USA. A już na pewno nawet krzty sympatii tłumów nie mają światowi przywódcy przybyli na szczyt G20.

Wczoraj przed południem pół tysiąca osób wzięło udział w pokojowym Marszu Apokalipsy zorganizowanym nieopodal stacji Liverpool Street. Inna demonstracja zatytułowana “Finansowy Prima Aprilis” zaczęła się od przepychanek z policją i skandowania haseł w stylu “Zlikwidować pieniądze”, a skończyła na regularnej bitwie. Policjanci musieli odbijać z rąk demonstrantów budynek Bank of Scotland. Demonstranci na ścianach wymalowali hasło “Pokonaj inflację – zjedz bogatych”. To hasło, które dziś powtarzają na świecie nie tylko alterglobaliści. Obama wie, że tylko jedno mogłoby zmienić to nastawienie ludzi – gdyby w Londynie doczekali się nowego planu Marshalla.

Wojciech Rogacin

Polska

całość pod adresem:

www.polskatimes.pl