Zaskakujący wynik sondażu CBOS: 44 procent badanych ma dobre zdanie o Polsce Ludowej. 76 procent nie chce jej rozliczać – donosi “Rzeczpospolita”.
Gazeta zauważa, że maleje także liczba osób, które krytykują PRL. Od 2000 roku, kiedy przeprowadzono podobne badania, zadeklarowanych przeciwników “dawnej Polski” jest mniej o 4 procent – teraz 43.
– To przykład lenistwa intelektualnego i moralnego społeczeństwa – mówi “Rzeczpospolitej” prof. Andrzej Szpociński, socjolog z Collegium Civitas. – Wolimy mieć święty spokój, niż zajmować się trudnymi rozliczeniami. Chcemy zamknąć za sobą przeszłość, by mieć małą stabilizację.
PRL najlepiej wygląda w oczach starszych – aż 54 procent z nich ciepło myśli o Polsce Ludowej. Młodsi – poniżej 34. roku życia – są już bardziej krytyczni – tylko co czwarty widzi plusy dawnego ustroju.
W badaniu zadawano także pytanie o to, czy IPN powinien udostępniać archiwa. Za całkowitym zamknięciem dostępu do teczek i uznaniu lat 1944-1989 za zamknięty okres historii Polski było aż 40 procent ankietowanych. Co trzeci pytany wskazywał, że należy ujawniać tylko materiały dotyczące osób pełniących funkcje publiczne. Pełnego otwarcia archiwów IPN chciało tylko 24 procent.
– Zadziwia niekonsekwencja Polaków. Z jednej strony twierdzą, że przeszłość powinni rozliczać historycy. Z drugiej chcą lata PRL uznać za rozdział zamknięty i de facto uniemożliwić badania nad nim – mówi prof. Antoni Dudek, historyk UJ.
AJ
sfora.pl
Przytoczone wyniki sondażu CBOS wydają się szokować. Okazuje się mianowicie, iż cały trud walki o niepodległość Polski był – przynajmniej w ocenie połowy społeczeństwa – daremny. Chyba występuje w tym miejscu dwojakie, skrajnie sprzeczne, postrzeganie najnowszej historii. Z jednej strony Polacy są dumni ze zwycięskiej potyczki Solidarności z komunistyczną władzą i ogromnego wkładu naszego papieża Jana Pawła II w dzieło rozmontowania sowieckiego imperium, z drugiej – ci sami ludzie tęsknią za PRL-em! Jakby pojawiał się – w mikroskopijnej oczywiście skali – syndrom więźniów gułagów. Przez lata całe tęsknili za wolnością, a gdy w końcu ona nadeszła, w większości przypadków nie byli w stanie w niej się znaleźć. Chorobliwie żyli przeszłością, wymazując z pamięci jej okrutne oblicze, a kontakty międzyludzkie ograniczali do grona byłych współwięźniów. Smutne, albo nawet wręcz tragiczne, że Polacy 2009 roku cierpią na podobną chorobę. Jakby nie było przez dziesięciolecia – w tym tak ciepło wspominanym PRL-u – totalnego upodlenia jednostki, pustych półek sklepowych (o, przepraszam, wszak w rzeczywistości niezmiennie szczelnie były zapełnione octem i herbatą “gruzińską”), kartek na żywność, papierosy i alkohol, nie wspominając o braku jakichkolwiek demokratycznych swobód. Żyło się, bo musiało, ale żeby za tym tęsknić? Toż to jakaś zbiorowa amnezja umysłowa. Zjawisko w swoim wymiarze wręcz przerażające…
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us