Cha po raz pierwszy podeszła do egzaminu w kwietniu 2005 roku i do tej pory nie może sobie z nim poradzić. Jej wyniki zawsze oscylują w okolicy 30-50 proc. Żeby zdać trzeba osiągnąć wynik minimum 60 proc. Od pierwszej próby, Cha usiłuje zdać egzamin… prawie każdego dnia.
Za każde podejście do egzaminu na prawo jazdy zdający muszą zapłacić 6 tys. wonów (ponad $5). Łącznie jej rekordowy pech kosztował już ok. 4 mln wonów (prawie $3 tysiące). Do tego dochodzą jeszcze dodatki takie jak dojazd do miejsca egzaminowania.
Co ciekawe, to właśnie drogi transport miejski skłonił Koreankę do spróbowania swoich sił jako kierowca. Z tego względu też nie zapisała się na kurs nauki jazdy, który być może pomógłby jej w zdaniu egzaminu. Większość szkół ma swoje siedziby w miastach, a Cha mieszka na wsi. Dlatego też, stwierdziła, że wszystkiego nauczy się z książek i poradników.
Cha nie zraża się niepowodzeniami i uważa, że praktyka czyni mistrza. – Wierzę w to, że można osiągnąć swój cel jeśli się uparcie do niego dąży”, mówi Cha. „Więc nie poddawaj się, tak jak ja. Bądź silny i daj z siebie wszystko – dodaje.
Jej marzeniem jest zakup samochodu, tak by mogła otworzyć mały biznes i rozwozić swoje wyroby po domach. Teraz wozi rzeczy w wózku.
Kiedy (albo raczej „jeśli”) Cha zda w końcu teorię, czeka ją część praktyczna egzaminu na prawo jazdy!
Szerokiej drogi!
ntdtv.com, meritum.us