Tańczą łzy deszczu na życia posadzce
każda partnera do miłości szuka
Rozdarły pantofle w tej uczucia klatce
gdzie z altruizmem serce do rytmu im stuka
Celsjusz po stopniach do góry się wspina
by gradem o ziemię z wyczerpania uderzyć
Niebo pochmurną bluzkę rozpina
młodości kwiat świeci, aż nie chce się wierzyć
Tęczowa sukienka opada na ziemię
Zimny powiew obudził oczy zmysłowości
Pierwsze płatki śniegu tulą się do siebie
tańcząc walca parami, krokami czułości
Mrugają kałuże, jak zalotne oczka
gdy nagie stopy z gracją stąpają
Namiętności wodospad wypływa z potoczka
a krople potu po słodkich ustach spływają
Kurtyną wody wiatr ciała okrywa
spłukując z nich wstydu ostatnie frustracje
Krew niczym gejzer do kończyn napływa
z nieba się sypią świetliste owacje
Na skrzydłach błogostanu unosi się miłość
Świeży zapach powietrza uśmiecha się do mnie
Słyszę ten spokój i odczuwam nicość
Po burzy uczuć oddycha się skromnie
PAWEŁ JAĆKIEWICZ
Kraków/Naperville