CB022158Zgadzasz się?
Wczorajsza publikacja na portalu Seeking Alpha pod tytułem „the Greatest Depression is Coming” („Nadchodzi największy kryzys”) wzbudziła spore emocje i wywołała żywą dyskusję czytelników. Warto w takim razie przytoczyć argumentację autora i zastanowić się czy ma rację, czy też co najmniej przesadza? Oto koronne argumenty:

1. Wciąż rośnie liczba bezrobotnych. Oficjalne dane wskazują na spadek dynamiki przyrostu bezrobotnych w USA, ale wiele osób kwestionuje te wieści, co przyznał w sierpniu prezes oddziału Fed w Atlancie Dennis Lockhart. Zdaniem Lockharta tak naprawdę, gdybyśmy uwzględnili osoby, które zniechęciły się bezowocnym szukaniem nowej posady oraz pracujących w niepełnym wymiarze godzin prawdziwa stopa bezrobocia w USA powinna wynosić 16%, a nie niespełna 10. Jeszcze dalej idą niezależni ekonomiści, jak na przykład prowadzący stronę Shadow Government Statistics John Williams. Według jego obliczeń realne bezrobocie w USA już przekroczyło 20%, czyli zbliżamy się do wartości
znanych z czasów Wielkiego Kryzysu lat trzydziestych ubiegłego wieku. W Polsce sytuacji nie określimy jeszcze jako dramatycznej, ale nawet jeśli spowolnienie gospodarcze wkrótce zakończy się to i tak bezrobocie wzrośnie przynajmniej do 12-13%.

2. Coraz więcej domów jest wystawianych na przymusową licytację
. Mimo różnorodnych programów pomocowych ponure żniwo zbiera zabójcza mieszanka: utrudniony dostęp do kredytu dla indywidualnych pożyczkobiorców + rosnące bezrobocie. Prawdziwa Ameryka wygląda nieco inaczej niż wskazują radosne miny finansistów z niecierpliwością czekających na gwiazdkowe bonusy zdobyte dzięki spekulacyjnym zyskom ich macierzystych banków inwestycyjnych. Przypomina się tu casus Japonii, gdzie bańka nieruchomości pękła 20 lat temu i do dziś ceny nawet nie zbliżyły się do tamtych poziomów. Podobne zagrożenie występuje w USA tym bardziej, że władze podobnie podchodzą do problemu próbując sobie z nim poradzić hojnie wspierając nieudolne instytucje finansowe i utrzymując stopy procentowe na absurdalnie niskim poziomie.

(…)

Zbigniew Papiński

notowany.pl

aby przeczytać całość kliknij tutaj