Ponoć spokój jest najlepszym doradcą. Tymczasem po medialnych katastroficznych wizjach i sobotnim wprowadzeniu przez Baracka Obamę stanu zagrożenia świńską grypą Amerykanie w popłochu stają w kolejkach po szczepionki. W niektórych miastach na zaszczepienie każdego dnia oczekuje nawet tysiąc osób. Mimo że panuje totalny chaos i tak do końca dokładnie nie wiadomo, jaki rodzaj szczepionki jest najskuteczniejszy i czy te obecnie aplikowane czasem bardziej nie szkodzą niż pomagają.
Szczepionek zaczyna już brakować. W Illinois miało być ich 7 milionów a dostarczono zaledwie 114 tysięcy. Wiele placówek – w tym również szkoły – odwołuje zapowiadane szczepienia.
Departament Zdrowia podaje, że do tej pory na świńską grypę w USA zmarło ponad tysiąc osób. Prawie sto ofiar to dzieci. Dlatego właśnie do szkół trafi specjalny program. W okolicy Waszyngtonu na lekcjach dzieci otrzymują specjalne zadanie do wykonania. Jego poziom zależy od wieku. Najpierw czytanka o świńskiej grypie. Potem pytania, na które odpowiedzi znajdą w tekście. Dotyczą objawów, sposobów leczenia i możliwości zapobiegania chorobie. Nauczyciele mają przypomnieć też wszystkim tym, którzy mimo młodego wieku wpadli w manię odchudzania, że wycieńczony organizm szybciej zaatakuje wirus.
W 16 krajach Europy ruszyły szczepienia przeciwko świńskiej grypie. Najwięcej osób, bo pół miliona, zaszczepiono już w Szwecji. Szczepienia będą kontynuowane przez najbliższe miesiące. Apogeum grypy spodziewane jest w lutym. Wciąż jest jednak wiele niewiadomych związanych ze szczepieniem i pojawiły się już pierwsze problemy.
Wciąż nie ma jednoznacznych zaleceń, co do ilości niezbędnych dawek. Na razie europejska agencja ds. leków rekomenduje dwie dawki, jednak prawdopodobnie już w połowie listopada podejmie decyzję, że dla dorosłej osoby wystarczy tylko jedna. To powoduje niepewność. Ponadto na rynku jest kilka szczepionek. Ponieważ niektóre kraje zamówił np. dwa rodzaje leków, to wybuchła tam dyskusja, który z nich jest lepszy?
W Niemczech pojawiły się głosy, że lepszą szczepionką, która zawiera mniej wirusów i „adjuvant” czyli substancję, która daje lepszą odpowiedź immunologiczną organizmu szczepieni są urzędnicy państwowi. W Belgii buntują się lekarze domowi, którzy zarzucają rządowi, że nie byli konsultowani przy opracowywaniu planu szczepień. W związku z tym plan jest nierealistyczny. Lekarze mają szczepić ludzi w domach albo u siebie w gabinetach, a dostarczone szczepionki są w opakowaniach po 10 dawek. Otwartego opakowania szczepionki nie można przechowywać dłużej niż 24 godziny. To ogromny problem logistyczny, bo trzeba szczepić jednocześnie 10 osób.
– Można to było przewidzieć. Nie przewidziano także i tego, że ludzie będą się mniej chętnie szczepić. Początkowo szykowano się jak na trzecią wojnę światową – mówi Jan Walraet, lekarz domowy.
Teraz okazuje się, że kraje, które zamierzały zaszczepić 100 procent swojej populacji mają nadwyżki leków. Wielka Brytania, Francja, Szwecja i Holandia już zgłosiły chęć odsprzedania swoich nadwyżek. Może to wykorzystać Polska, bo takie zbędne szczepionki będą z pewnością tańsze niż te, które trzeba by było kupić bezpośrednio u firmy farmaceutycznej.
rmf.fm.pl, meritum.us