1208-las-vegasTerrance Watanabe to człowiek, który stracił niebywałą fortunę w kasynie. W ciągu roku (2007) stracił prawie $127 milionów w kasynach Caesars Palace i Rio de Janeiro w Las Vegas – podaje Wall Street Journal.

W ocenie amerykańskiej gazety to największy kasynowy utracujesz. Ale czy rzeczywiście? Watanabe, który stracił cały osobisty majątek, na który pracowała jego rodzina przez dwie dekady uważa, że został cynicznie wrobiony.

I rzeczywiście coś w tym jest, bo zdjęcie pechowca znali wszyscy krupierzy (sami to zresztą potwierdzili), mający być na każde jego zawołanie. Nawet gdy był mocno „wcięty” – wtedy oczywiście tracił najwięcej. A na grę w takim stanie nie pozwala lokalne prawo.

„WSJ” podaje, że Watanabe grał również wtedy, kiedy dostawał alkohol – nierzadko non-stop przez 24 godzinny, bywały więc pojedyńcze sesje kosztujące go ponad $5 mln.

Amerykanin twierdzi, że był celowo naciągany na tak duże stawki i skierował sprawę do sądu. Czy ma rację?

Jakaż to typowa reakcja na finansowe pogrążenie przeciętnego Amerykanina. Oczywiście, zwykły mieszkaniac USA nie traci na nieprzemyślanych decyzjach aż tak wiele, jak pan Watanabe, ale jego zachowanie w obliczu katastrofy finansowej jest bliźniaczo podobne. Wiadomo, że kasyna to nie enklawy uczciwości, a krupierzy nie są chodzącymi wzorami moralnymi, tyle tylko, że ta świadomość dociera do tracących życiowy dorobek zazwyczaj dopiero po fakcie. I podobnie ma się sprawa na niższym, pozakasynowym gruncie. Często wszak wszyscy bez umiaru korzystający z dobrodziejst kart kredytowych, gdy osiągną niewypłacalność obwiniają za ten stan banki, które pozwoliły im bawić się platikowymi pieniędzmi. Zatem winni zaistniałej sytuacji są ci, którzy zachęcali do wydawania de facto nie posiadanych pieniędzy. Tak więc podług karkołomnego dedukowania odpowiedzialność z nieobliczalnych wydających spada na… pożyczających. Rozumowanie w takim samym stopniu niedorzeczne co – niestety – mocno powszechne.

Leszek Sadkowski hotmoney.pl, LP meritum.us