Tytuł profesorski jest dzisiaj cenionym na rynku towarem. Profesorów łakną nowe uczelnie, bo to oni dają status i wyznaczają rangę szkoły. I nie ważne, że uczą po 28 różnych przedmiotów. Ponad połowa profesorów uniwersyteckich i docentów pracuje na minimum dwóch uczelniach. Rekordzista ciągnął na dziewięciu etatach – pisze „Metro”.
Wśród naukowców zatrudnionych na uniwersytetach trudno znaleźć takich, którzy nie pracowaliby gdzieś indziej. Na co najmniej dwóch uczelniach jednocześnie jest zatrudnionych ponad 53 proc. wykładowców. Najczęściej profesorowie (36,8 proc.) i docenci (16,4 proc.).
Zresztą naukowcy udzielają się nie tylko na uczelniach. W firmach pracuje 14 proc. profesorów. Podobnie jest na politechnikach. Prawdziwymi rekordzistami są profesorowie uczelni ekonomicznych. Odsetek tych, którzy pracują na jednej dodatkowej uczelni, wynosi tu 51 proc., na dwóch – 17 proc. Nic dziwnego, że na pracę edukacyjną i naukowa nie maja czasu.
Problem od dawna dostrzegają studenci. Coraz częściej skarżą się na profesorów, którzy biorą pieniądze za wykłady w ośmiu różnych szkołach, choć na żadnej nie bywają. Jeden z rektorów uczelni ekonomicznej pracował aż na dziewięciu etatach! Rekordzista w pewnej niepublicznej szkole wyższej koordynował nauczanie aż 28 odległych tematycznie przedmiotów.
– Chałturzenie było zawsze, w XIII wieku duchowni uczący w miastach nadbałtyckich dorabiali sobie jako pisarze w kantorach kupieckich – mówi prof. Samsonowicz. – Nie w tym rzecz, że chałturzą, ale że dojeżdżanie do innych ośrodków uniemożliwia albo przynajmniej utrudnia to, do czego się zobowiązali w przyrzeczeniu doktorskim – prowadzenie pracy badawczej. Dojeżdżają zamiast siedzieć w archiwum, w bibliotece, w pracowni. Pozornie mogłoby się wydawać, że gdyby zwiększono pensje, wszystko byłoby w porządku. Ale obawiam się, że nie. Bo jeśli ktoś przyzwyczaił się, że dorabiał, będzie to robił dalej – dodaje.
Ministerstwo nauki zapowiada zmiany, które ukrócą to lawirowanie między etatami. Rząd przyjął już założenia ustawy o szkolnictwie wyższym, która zaostrzy zasady zatrudniania na wielu etatach . Naukowcy, by pracować na drugim etacie, będą teraz musieli mieć zgodę szefa swojej uczelni, a ministerstwo będzie te informacje monitorować.
– Chcemy wyeliminować sytuacje patologiczne. Rząd przyjął już założenia ustawy o szkolnictwie wyższym, która zaostrzy zasady zatrudniania na wielu etatach – tłumaczy Bartosz Loba, rzecznik ministerstwa.
Metro, PAP