0117-armagedon-toPorażające wyobraźnię sceny z katastroficznych proroct o Armagedonie niestety obecnie ziszczają się w rzeczywistości. Wprawdzie nie chodzi w tym wypadku o losy całego świata, jakkolwiek obrazki z Haiti po tragicznym trzęsieniu ziemi sieją przerażenie i zgrozę, stanowiąc wręcz kopię katastroficznych produkcji filmowych. Sytuacja na dotkniętym przez trzęsienie ziemi karaibskim wybiedzonym wcześniej państwie staje się coraz bardziej napięta. Brakuje żywności i wody, a korespondenci donoszą o ulicznych walkach pomiędzy wygłodniałymi mieszkańcami. Po mieście krążą bandy szabrowników, szukające w gruzach cennych rzeczy. Zdaniem komentatorów, najbliższe godziny zdecydują czy na wyspie zapanuje kompletny chaos i bezprawie. Wprowadzenie czegoś na wzór godziny policyjnej wydaje się nieuniknione.

Agencja Reuters opublikowała nagranie z prowizorycznego obozu w stolicy Haiti Port-au-Prince. Chwilę po tym, jak z amerykańskiego śmigłowca zostały zrzucone pakunki z pożywieniem i wodą, doszło do walk pomiędzy wygłodniałymi Haitańczykami.

– Takie sytuacje mogą szybko wymknąć się spod kontroli – nie ma wątpliwości Mikel Carr, pierwszy pilot śmigłowca Seahawk (maszyny te startują z pokładu amerykańskiego super-lotniskowca USS Carl Vinson). W związku z zamieszkami, amerykańskie wojsko zdecydowało, że paczki z żywnością dostarczoną przez organizacje międzynarodowe nie będą zrzucane, a ich rozdawanie będzie nadzorowane przez uzbrojonych żołnierzy.

Do dantejskich scen doszło również w samym centrum miasta Port-au-Prince. Okoła tysiąca osób wdało się w walkę o jedzenie i inne dobra na głównej ulicy handlowej stolicy – informuje Reuter, powołując się na naocznych świadków. – Uzbrojeni w noże, młotki i kamienie ludzie walczyli o t-shirty, torebki, zabawki i wszystko, co mogli znaleźć w zrujnowanych domach i sklepach – powiedział Carlos Barria, fotograf agencji Reutera. – W zasięgu wzroku nie było policji, choć jej oddziały pokazywały się w tych rejonach miasta wcześniej.

Na Haiti wciąż napływa pomoc humanitarna z całego świata. Pojawiają się jednak duże trudności z jej dostarczeniem. Tylko jeden pas na lotnisku w Port-au-Prince jest zdolny do przyjmowania samolotów.

W poniedziałek zbierze się Rada Bezpieczeństwa ONZ, która przedyskutuje, w jaki sposób skoordynować napływającą ze wszystkich stron świata pomoc, by była ona jak najefektywniejsza.

Prezydent USA Barack Obama poprosił swoich poprzedników, Billa Clintona i George’a W. Busha o pomoc w organizowaniu amerykańskiej akcji ratunkowej dla Haiti. Bush i Clinton zgodzili się stanąć na czele funduszu pomocowego na rzecz tego kraju. Przez pierwsze dwa tygodnie pomoc finansowa, jaką zaoferują Amerykanie będzie przeznaczana dla tych, którzy są “ranni, bezdomni i głodni”.

W następstwie wtorkowego trzęsienia ziemi na Haiti mogło zginąć – według bardzo różnnych danych –  od 50 do 200 tysięcy osób. Co najmniej 300 tysięcy ludzi jest pozbawionych dachu nad głową, jedzenia i wody. Międzynarodowe siły zbrojne wysłane na Haiti z trudem utrzymują chwiejne bezpieczeństwo w miastach. Pojawia się także groźba wybuchu epidemii. 40 tysięcy osób już pochowano w masowych grobach. Jednak kolejne tysiące niepochowanych ofiar wciąż leżą na ulicach.

TVN24, PAP, Reuters, meritum.us