Wykład z zoologii. Jak zwykle w pierwszych rzędach panie, a w ostatnich panowie.
Profesor wygłasza tezę: – Szanowni państwo, należy bowiem zauważyć, iż byk może mieć do 50 stosunków dziennie.
Z pierwszych rzędów unosi się ręka: – Czy mógłby Pan profesor powtórzyć tak, by ostatnie rzędy słyszały?
Profesor powtarza.
Z ostatnich rzędów podnosi się ręka: – Panie profesorze, a te 50 razy to z jedną krową czy z wieloma?
– Oczywiście, że z wieloma!
Z ostatnich rzędów podnosi się ręka: – Czy mógłby pan profesor powtórzyć tak, by pierwsze rzędy zrozumiały?
***
Żona przychodzi do domu i szczebiota do męża: – Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci, patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne! Przymierzylam – mój rozmiar!
Mąż: – Taaa… Poszczęściło Ci się.
Po paru dniach żona znowu mówi: – Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie czapka z norek wisi. Przymierzyłam – mój rozmiar!
Mąż kręci głową z podziwem: – Szczęściara z ciebie. A ja – popatrz – nie wiem czemu, ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wyciągam wczoraj spod poduszki bokserki – i nie mój rozmiar.
***
Żona pyta męża: – Czy widziałeś kiedyś pogięty banknot 50-dolarowy?
Mąż na to znudzonym głosem: – Nie.
– To popatrz na to… – mówi żona i gniecie banknot
$50.
Po chwili znowu pyta męża: – Czy widziałeś pogięty banknot
100-dolarowy?
– Nie – ponownie odpowiada znudzonym głosem mąż.
– To popatrz na to… – mówi żona i gniecie banknot 100-dolarowy.
Następnie pyta: – A widziałeś pogięte 30 tys. dolarów?
Mąż na to zaciekwionym głosem odpowiada:
– Nie.
– To sobie zobacz, stoi w garażu…
***
Żona się uparła, żeby ją Jasiu zabrał do restauracji. Długo jej tłumaczył, że to bez sensu, że go to nie bawi, ale wreszcie ustąpił. Poszli. Wchodzą do lokalu…
– Dzień dobry, panie Jasiu! – wita ich w progu portier.
Żona zdziwiona. W sali podbiega natychmiast kelner. – Dla pana ten stolik co zwykle?
Żona jeszcze bardziej zdziwiona. Mąż tłumaczy, że pewnie go z kimś mylą.
Podchodzi kelner. – Dla pana to co zwykle? A dla pani?
Żona zaczyna się wściekać. Zaczyna się występ. Striptizerka ma właśnie zdjąć ostatni element odzieży i pyta kto z sali pomoże jej w tym. – Ja-siu! Ja-siu! – skanduje sala.
Tego już żonie było za wiele. Zerwała się i wybiegła z restauracji. On za nią. Wsiedli do taksówki i jadą do domu. Ona całą drogę robi mu wyrzuty.
W końcu kierowca taksówki odwraca głowę i mówi:– Co, panie Jasiu, takiej brzydkiej i pyskatej dziwki tośmy jeszcze nie wieźli.
***
Pewien wielbiciel boksu na godzinę przed transmisją walki o tytuł zawodowego mistrza świata wszech wag spieszy się do domu. Zahacza o sklepik, kupuje “szóstkę” piwa, bułeczki, boczek, musztardę, ogóreczki… Do walki jeszcze czterdzieści minut! Pędzi do domu, otwiera drzwi, rzuca szybkie dzień dobry żonie, wkłada piwko do zamrażalnika, patrzy na zegarek… Do walki jeszcze piętnaście minut! Szybko kroi bułki i szykuje ulubione kanapki do piwa… Do walki jeszcze dziesięć minut! Kanapki kładzie na talerzu, wyjmuje z lodówki piwo i ze wszystkim udaje się do pokoju, kładzie piwo i kanapki na stole, rozbiera się w biegu, wskakuje w najwygodniejsze spodnie i lekką bawełnianą koszulkę, patrzy na zegarek. Do walki pozostała minuta! Uff! Siada wygodnie przed telewizorem w chwili, gdy rozlega się pierwszy gong. W lewej ręce trzyma otwarte piwko, prawą ręką podnosi do ust ulubioną kanapkę. Bokserzy już w ringu, pierwsza runda… pierwszy cios… nokaut!
Facet zamiera z kanapką przy ustach i piwem w ręce. Nie może wykrztusić słowa, mruga z niedowierzaniem powiekami, patrzy żałośnie na obserwującą go żonę. Ona przygląda mu się z politowaniem, a po dłuższej chwili mówi:
– No i co? Teraz już powinieneś wiedzieć, jak ja czuję się w sypialni…
***
Jaka jest różnica między żoną a kochanką?
Jakieś 20 kg.
Jaka jest różnica między mężem a kochankiem?
Jakieś 20 minut.
aby przeczytać wszystkie ŻARCIKI kliknij tutaj