* Miało być dla klientów lepiej, w praktyce może być gorzej. Nowe przepisy oznaczają bowiem nowe rygory kredytowe ze strony banków. Prezes J.P. Morgan Chase, Jamie Dimon, poinformował, że bank ograniczył konsumentom dostęp do kredytów i wypowiedział część kart kredytowych w reakcji na uchwalone w zeszłym roku przepisy.
Dodał też, że ustawa o reformie rynku kart kredytowych, która zaczęła obowiązywać w lutym, może pozbawić bank nawet 750 mln dolarów zysku rocznie.
– Pomimo strat, uważamy, że zmiany, choć nie wszystkie, były jak najbardziej pożądane – napisał Dimon w swoim dorocznym liście do akcjonariuszy, który został opublikowany w środę wieczorem.
Dimon uważa, że przyjęcie ustawy w środku recesji ogranicza części konsumentom dostęp do kredytów. Akt pozbawia firmy oferujące karty kredytowe m.in. możliwości arbitralnego zwiększania oprocentowania i pobierania niektórych opłat.
J.P. Morgan szacuje, że nowe zasady będą kosztować 500-750 mln dolarów. Dimon dodaje, że nie zaoferuje kart kredytowych ok. 15 proc. swoich klientów, ponieważ w świetle nowych regulacji stanowią oni zbyt wysokie ryzyko. Bank obniżył również wartość linii kredytowych, wypowiedział karty, które nie były używane przez dłuższy okres czasu oraz znacząco zredukował ilość ofert z promocyjnymi warunkami, np. obniżonym oprocentowaniem w początkowym okresie obowiązywania umowy.
Bank of America poinformował, że nowe przepisy będą go kosztować ok. 800 mln dolarów.
Działacze konsumenccy w przeważającej części uważają, że zmiany będą stanowić dla rynku zdrową korektę, ale obawiają się, że straty banków zostaną przeniesione na konsumentów.
– Bardziej selektywne podejście, wyższe standardy kredytowe i dokładniejsza analiza sytuacji wnioskodawcy są pozytywne – mówi Curtis Arnold, założyciel CardRatings.com. – Myślę, że banki powinny tak działać od dawna, a nie zwalać wszystko na ustawę o kartach kredytowych.
* Zbiorowa “audiencja” u Baracka Obamy to nowość w kontaktach głowy największego mocarstwa na świecie w relacjach z sojusznikami. Prezydent USA skontaktował się z Donaldem Tuskiem i zaprosił go na obiad. Trzeba jednak dopowiedzieć: wspólny, a uczestniczyć w nim będą przywódcy 9 państw Europy Środkowej. W dodatku swoiste spotkanie-przyjęcie zorganizowane zostanie poniekąd przy okazji…
Kiedy? W przyszły czwartek. Gdzie? W Pradze, bo Obama przyjeżdża tam podpisać z prezydentem Rosji umowę rozbrojeniową. Tusk i Obama nie zjedzą sami. Towarzyszyć im będą przywódcy państw z tzw. nowej Europy.
Informację potwierdził rzecznik rządu Paweł Graś. Na rozmowy zostali zaproszeni przywódcy: Polski, Węgier, Słowacji, Słowenii, Łotwy, Litwy, Estonii, Bułgarii i Rumunii.
Spotkanie będzie miało formę obiadu; odbędzie się prawdopodobnie w ambasadzie amerykańskiej w Pradze.
Według Grasia, główny temat rozmów to kwestie szeroko rozumianego bezpieczeństwa. Europejscy przywódcy będą też rozmawiali z prezydentem Obamą o przyszłości NATO.
Według źródeł czeskiej agencji CTK, celem amerykańskiego prezydenta jest próba uspokojenia nowych członków NATO z Europy Wschodniej i Środkowej, którzy czasami uważają wysiłki USA na rzecz “zresetowania” stosunków z Rosją za zagrożenie.
Jak twierdzą źródła dyplomatyczne, na które powołuje się CTK, Obama prawdopodobnie zapewni przywódców Europy Wschodniej i Środkowej, że podpisany przez niego i prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa nowy traktat rozbrojeniowy nie zagraża regionowi. Według tych źródeł, Amerykanie chcą oddzielić sprawy rozbrojenia nuklearnego od projektu obrony przeciwrakietowej.
Obama w czwartek w Pradze podpisze z Miedwiediewem traktat w sprawie nowego układu o redukcji strategicznej broni nuklearnej. Układ jest zgodny z wizją światowego rozbrojenia atomowego – lansowaną przez administrację Obamy od początku jego rządów. Ma obowiązywać przez 10 lat z możliwością przedłużenia o 5 lat.
Redukcja strategicznej broni atomowej w USA i Rosji daje Obamie mocny argument w przekonywaniu innych państw nuklearnych oraz tych, które planują wejść w posiadanie tego rodzaju broni, żeby także dążyć do nuklearnego rozbrojenia. Jest to także argument na rzecz walki z rozprzestrzenianiem broni nuklearnej, aby nie wpadła w ręce terrorystów.
* W USA chcą “przepytać” papieża a’propos afer związanych z molestowaniem seksualnym nieletnich przez księży! Watykan stara się zablokować wniosek amerykańskich prawników, którzy chcą przesłuchać papieża Benedykta XVI w sprawie skandalu pedofilskiego w Kościele katolickim.
Prawnicy złożyli wniosek, w którym domagają się przesłuchania papieża, który miałby odpowiedzieć na pytanie co Watykan wiedział o przypadkach molestowania dzieci przez księży – pisze dzisiejszy The Times.
Szef watykańskiego trybunału Giuseppe dalla Torre twierdzi, że Benedykt XVI ma immunitet dyplomatyczny jako głowa państwa. Watykan dodaje, że biskupi, którzy nadzorowali kapłanów, którzy molestowali dzieci, nie są pracownikami Stolicy Apostolskiej.
– Kościół jest wielonarodową instytucją i pomimo, że papież ma nad nim duchową władzę, to każdy biskup jest prawnie zobowiązany do nadzorowania własnej archidiecezji – powiedział dalla Torre.
Jak twierdzą prawnicy Watykanu, próba zamieszania papieża w skandal pedofilski w kościele, tylko dlatego, że w latach 1977-1982 był arcybiskupem Monachium, a następnie szefem doktryny, to “atak mediów inspirowany przez prawników działających w imieniu ofiar.”
Washington Post, timesonline.co.uk, Onet.pl, PAP, meritum.us