– Proszę pani tu się nie wolno kąpać – mówi policjant wychodząc zza krzaków do stojącej nad brzegiem nagiej dziewczyny.
– To nie mógł pan powiedzieć gdy się rozbierałam?
– Rozbierać się wolno…
***
Idzie dwóch policjantów obok lasu. Jeden pyta: – Widzisz ten las? Nie, bo mi drzewa zasłaniają.
***
Policjant wysłał swoją żonę i dziecko na wakacje nad morze. Po tygodniu dołączył do nich. Chciał szybko uprawiać seks ze swoją żoną.
– Nie, kochanie, nie możemy, dziecko patrzy.
– Masz rację, chodźmy na plażę.
Po chwili uprawiają seks na pustej plaży. Nagle pojawia się policjant.
– Natychmiast włóżcie swoje ubranie, wstydźcie się, nie możecie tego robić publicznie!
– Racja – powiedział mąż – to był moment słabości. Nie widzieliśmy się przez tydzień. Widzisz, jestem policjantem i byłoby bardzo dziwnie, gdybyś mnie ukarał.
– Nie martw się, jesteś kolegą po fachu i to jest twój pierwszy raz. Ty nie zapłacisz, ale ona musi. Już trzeci raz w tym tygodniu złapałem tę szmatę uprawiającą seks na plaży i tym razem bez mandatu się nie obejdzie.
***
Policjant skarży się koledze:
– Wiesz, moja żona zupełnie mnie nie rozumie. A twoja?
– Nie wiem. Nie rozmawiam z nią o tobie.
***
Idzie policjant i prowadzi pingwina za łapę. Spotyka go kolega i pyta:
– Co ty robisz z tym pingwinem?
– A przyplątał się i nie wiem co z nim zrobić.
Kolega na to:
– Zaprowadź go do zoo.
Po paru godzinach spotykają się ponownie a policjant nadal z pingwinem. Kolega pyta:
– No i co?
– Zaprowadziłem go do zoo, a teraz idziemy do kina.
***
Dwaj policjanci zastanawiają się, co kupić komendantowi na urodziny:
– Może książkę? – mówi jeden.
– Eee, coś ty, książkę to on już ma.
***
Wchodzi policjant do biblioteki, a zdziwiona bibliotekarka pyta:
– Co, deszcz pada?
***
Autentyczne fragmenty raportów policyjnych:
– On dotykał ją na wersalce w połowie odcinka pomiędzy kolanami a brzuchem.
– Poszkodowany został odwieziony do szpitala celem umieszczenia w tamtejszym zakładzie pogrzebowym.
– Był to pies marki wilczur.
– W lesie zastaliśmy drzewa, krzaki oraz towary niewiadomego pochodzenia.
– Oględziny przeprowadzono w świetle naturalnym, dziennym, temperatura -5 stopni, padająca mżawka, gęsta mgła, widoczość dobra.
– Protokół oględzin kurnika: jedna kura biała, łeb urwany – nie żyje, druga kura pstra, łeb urwany – nie żyje, trzecia kura chodzi – sprawna.
– Na drodze leżał martwy pies, a obok niego prawdopodobnie jego właściciel, też denat.
– W okolicy zwłok nie znaleziono żadnych przedmiotów, które mogły posłużyć do nagłej śmierci.
– Oskarżony rżnął na mnie ubranie. Sukienki nie porżnął gdyż zdążyłam się rozebrać.
– Zwłoki wisiały dobrze wyeksponowane, wkomponowane we framugę drzwi.
– Ukrywał się w śmietniku, przez co cuchnął tak intensywnie, że pies służbowy się skrzywił.
– Dochodzenie było utrudnione, bo świnia została zjedzona.
– Łapówki w postaci pieniędzy przyjmował do prawej kieszeni spodni mundurowych.
– Pan docent powiedział, że żona pana doktora to laboratoryjna piii…. Wobec tego pan doktor uderzył pana docenta i powiedział, żeby pan docent w pracy zajmował się czymś innym. W rozmowie z w/wym. dowiedzieliśmy się, że wynikła wspólna awantura między tymi osobnikami, którzy byli w stanie nietrzeźwym. Powody awantury trudno było ustalić, bo obie strony miały rację.
– Powiadomiony przez sklepową o włamaniu udałem się od razu na miejsce. Przed sklepem na rozsypanym popiele stwierdziłem ślady. Nie można było rozpoznać czy są to ślady człowieka czy kota. Musiały to jednak być ślady kota, gdyż po wejściu do sklepu zauważyłem wewnątrz siedzącego kota, który się różnie bawił, a na moje wejście nie zareagował. W sklepie pełno było wydzielin od kota. Nic z towaru nie brakowało tylko były na podłodze rozsypane papierosy. Na pewno papierosy te kot wziął sobie do bawienia. Dlatego stwierdziłem, że włamanie nie miało miejsca, a tylko kot w sklepie rozrabiał i sklepowa niepotrzebnie złożyła doniesienie.
***
Spotykają się dwaj włamywacze:
– Cześć, stary! Nie mógłbyś pożyczyć mi ze trzy miliony do zamknięcia banku?