Z kolanem wtulonym w kamienne progi
Z ręką pojednania w zimnym uścisku
Spoglądam na ulicę, tu upływał czas błogi
Smakuję przeszłość na słodkim stoisku
Bratnie mi drzewa szumią doroślej
Znajomy zapach usypia powieki
Pomarszczone domy spoglądają głośniej
Kilka lat minęło, a ja czuję, że wieki
Stukające kopyta nastrajają serce
Czas napędza koła starej dorożki
Tęsknoty ostały po długiej poniewierce
Miejski wiatr unosi piekące się rożki
Spojrzenia ludzkie, gwar budzący słońce
Żelazne zaprzęgi o rzymskim kroku
Włosy winorośli po ścianach się pnące
Tryskające urodą biało-czerwonego soku
Niosący pokój podniebni listonosze
Poranne kwiaty na licznych straganach
W dłoni zaciśnięte pamiątkowe grosze
Łzy zrozumienia po zabliźnionych ranach
Gwiazdy postępu, ornamenty nad drzwiami
Nie spełnionych obietnic migające słowa
Ta ulica innymi dzisiaj patrzy oczami
Dusza jest stara, lecz twarz całkiem nowa
Język ten sam zachowany przez lata
Tym samym szyfrem nadają kustosze
A tradycje wygasają jak wczorajsza data
Sadzą się napełniają historii klosze
Z chlubą prowadzisz przez antyczne dzieła
Las pomników, komnat zamkowych, witraży
Skąd rodzi się złość, która płuca wydęła?
Piękna mowa ojczysta, co słowa nie waży?
Najlepsze wspomnienia kryją twe mury
Tu dom czuć rodzinny, gdzie tylko się ruszę
Przez lata wychowałaś wielu synów i córy
Teraz zaśmiecają twe kąty i ulatniają duszę
PAWEŁ JAĆKIEWICZ
Kraków/Naperville