* Magafuzja na niebie. Amerykańska spółka UAL, właściciel linii lotniczych United Airlines, przejmie konkurencyjne linie Continental Airlines. Powstały w wyniku fuzji przewoźnik będzie największy na świecie, wyprzedzając Deltę – powiadomiły amerykańskie media.
Jeśli amerykański rząd wyrazi zgodę na fuzję, przewoźnik powstały z połączenia United Airlines i Continental Airlines zachowa nazwę pierwszej z tych spółek i będzie miał siedzibę w Chicago. Jego dyrektorem wykonawczym zostanie dotychczasowy prezes Continentala Jeff Smisek.
Połączone linie, które już wcześniej współpracowały ze sobą w ramach sojuszu lotniczego Star Alliance (jego członkiem jest także LOT), będą miały do dyspozycji 693 samolotów oraz 90 tys. pracowników.
Przychody UAL w 2009 r. sięgnęły 16,3 mld dol., natomiast Continentala około 12,6 mld dol. Pod względem liczby obsługiwanych lotów linie te były dotąd odpowiednio trzecie i czwarte w USA.
Transakcja będzie miała charakter bezgotówkowy. Akcjonariusze Continentala otrzymają za każdy z niemal 140 mln walorów spółki 1,05 akcji UAL.Zdaniem ekspertów, nowy przewoźnik będzie miał na rynku większą siłę przetargową, co pozwoli mu dyktować wyższe ceny.
Do ostatniej dużej fuzji w branży lotniczej doszło w 2008 r., gdy zjednoczyły się linie Northwest i Delta, stając się największym na świecie przewoźnikiem.
Do niedawna głośno było o potencjalnej fuzji UAL i US Airways, lecz druga z tych spółek w kwietniu zerwała negocjacje.
* Ropa wciąż wycieka stanowiąc rosnące z dnia na dzień zagrożenie dla wybrzeży południowych stanów. – Powiększająca się plama ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej może okazać się bezprecedensową katastrofę ekologiczną – ostrzegł prezydent USA Barack Obama. Odpowiedzialnością za wyciek obarczył właściciela szybu, koncern British Petroleum (BP).
Ropa naftowa wycieka do wód Zatoki Meksykańskiej od 20 kwietnia, gdy eksplodowała i zatonęła pracująca dla BP platforma wiertnicza Deepwater Horizon. W katastrofie zginęło 11 osób.
– Rząd będzie robił wszystko co w jego mocy i tak długo, jak to będzie konieczne, aby zażegnać ten kryzys – obiecał Obama podczas wizyty w stanie Luizjana, którego wybrzeże jest najbardziej zagrożone wyciekiem.
Prezydent USA spotkał się tam z przedstawicielami amerykańskiej straży przybrzeżnej, aby z pierwszej ręki dowiedzieć się o przebiegu akcji ratunkowej. – Nie spoczniemy, dopóki wyciek nie zostanie zatamowany i region nie zostanie uprzątnięty – zadeklarował Obama. Jednocześnie podkreślił, że rachunek za akcję ratunkową zapłaci BP.
Powiększająca się plama ropy zagraża nie tylko środowisku Zatoki Meksykańskiej, ale również gospodarce południowych stanów USA, gdzie istotną rolę odgrywa przemysł rybny.
Zdaniem komentatorów, Obama usiłuje uniknąć błędów administracji George’a W. Busha, której zarzucano zbyt wolną reakcję na huragan Katrina, który w 2005 r. spustoszył Nowy Orlean, największe miasto Luizjany.
Prezes brytyjskiego koncernu Lamar McKay odpierał wcześniej na antenie telewizji ABC zarzuty, jakoby przyczyną katastrofy było nieprzestrzeganie procedur bezpieczeństwa. Według niego zawiódł element wyposażenia platformy, który w razie awarii lub eksplozji powinien zatamować szyb. Jak podkreślił, wciąż trwają próby jego aktywacji.
– Jeśli to się nie powiedzie, zatkanie znajdującego się ponad kilometr pod wodą szybu, z którego wycieka około 800 tys. litrów ropy dziennie, może zająć od sześciu do ośmiu dni – oświadczył McKay.
* Roman Polański z atakowanego przeistoczył się w atakującego! Słynny reżyser przerwał w końcu milczenie. Przebywający w areszcie domowym w Szwajcarii, Polański opublikował w internecie oświadczenie, w którym stwierdził, że amerykańskie żądania dotyczące jego ekstradycji są “oparte na fałszu”. Oskarżył też amerykańskie władze, że “chcą dostać jego głowę na talerzu”.
“Nie mogę dłużej milczeć, ponieważ Stany Zjednoczone nadal domagają się mojej ekstradycji bardziej, by rzucić mnie na pastwę światowych mediów, niż wydać wyrok w sprawie, w której osiągnięto porozumienie 33 lata temu” – pisze reżyser w skierowanym do opinii publicznej artykule. “Przez siedem miesięcy od aresztowania na lotnisku w Zurychu powstrzymywałem się od publicznych oświadczeń i prosiłem moich prawników o to samo. Chciałem, by władze Szwajcarii i USA oraz prawnicy pracowali bez polemiki z mojej strony. Zdecydowałem się przerwać milczenie, by zwrócić się bezpośrednio do was moimi własnymi słowami” – napisał Polański.
Reżyser przyznał, że 33 lata temu został uznany za winnego, ale przekonuje, że 42 dni, które spędził w 1977 roku w więzieniu Chino w Kalifornii, miały być uznane za pełen wyrok.
– Kiedy wyszedłem z więzienia, sędzia zmienił zdanie i uznał, że czas, jaki w nim spędziłem nie wystarczy za pełen wyrok, i to usprawiedliwia mój wyjazd z USA – uważa Polański.
Według niego całą sprawę sprowokował film dokumentalny, w którym nie tylko pokazano, że opuścił USA, ponieważ został tam niesprawiedliwie potraktowany, ale również wywołał gniew władz Los Angeles. Poczuły się one zaatakowane i zażądały jego ekstradycji z kraju, który bez przeszkód odwiedzał od 30 lat.
Polański został zatrzymany 26 września ub.r. na lotnisku w Zurychu na podstawie wydanego w 2005 roku międzynarodowego nakazu aresztowania. Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca mu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Reżyser przed zakończeniem wytoczonego mu procesu wyjechał do Francji.
PAP, meritum.us