Okazuje się, że całemu złu, jakie ma miejsce obecnie w Stanach Zjednoczonych winny jest… kryzys finansowy. Oj, coś zaczyna ta sytuacja przypominać histerię z lat 80. w krajach Europy Środkowej po wybuchu w elektrowni w Czarnobylu. Wtedy tam właśnie, z Polską włącznie, za wszelkie plagi odpowiadał nieszczęsny Czarnobyl. Choroby, nieurodzaje, apatia ludzi i inne najdziwniejsze zjawiska miały być konsekwencją ekspolozji w tej elektrowni. Alibi dla całego zła było przekonujące ogół, a że faktycznie nieracjonalne – to już mniej ważne. No i po latach podobne chwyty propagandowe stosuje się w USA. Przerażające! Najnowsza konstatacja jest taka, że za nadwagę Amerykanów odpowiada… kryzys finansowy.
Zła sytuacja gospodarki sprzyja tyciu amerykańskich pracowników – wynika z sondażu przeprowadzonego przez CareerBuilder.com, największy w USA portal pośredniczący w szukaniu pracy.
W ub. roku aż 43% pracowników przybrało na wadze, co było swoistym rekordem. 32% z nich wskazało na stres jako czynnik sprzyjający tyciu. 28% zatrudnionych osób przybrało więcej niż 4,5 kg a 12% ponad 9 kg.
– Przy złej sytuacji gospodarki pracownicy mają więcej obowiązków i mniej czasu dla siebie, częściej też sięgają po sprzyjające tyciu jedzenie – powiedziała wicedyrektor działu zatrudnienia CareerBuilder.com, Rosemary Haefner.
W przeprowadzonym sondażu 49% respondentów wiązało wzrost swojej wagi z siedzącym trybem życia. Wśród pracowników zatrudnionych w amerykańskich biurach częściej tyją kobiety (50%) niż mężczyźni (39%).
Niemal połowa ankietowanych pracowników przyznała, że w pracy konsumuje lunch co najmniej pięć razy w tygodniu, a co czwarty Amerykanin zjada dwie przekąski w godzinach pracy. Tylko 9% ankietowanych przyznało, że swoją godzinną przerwę na lunch wykorzystuje na ćwiczenia.
Portal CareerBuilder.com zaleca pracownikom, aby przynosili z domu zdrowe posiłki oraz ustalili stałe godziny ich spożywania. Ma to być sposób na wyeliminowanie nawyku częstego jedzenia przekąsek w pracy. Tym, którzy pracują przy biurkach, zaleca się także zwiększenie ruchu. – Zamiast dzwonić czy wysyłać e-maile do współpracowników po prostu przejdźmy się do nich – pisze CarrierBuilder.com.
Internetowy sondaż przeprowadzono w dniach od 10 lutego do 2 marca w grupie 4800 osób w wieku powyżej 18 lat zatrudnionych na pełnym etacie.
CareerBuilder.com to największy w USA portal z ofertami pracy. Miesięcznie stronę portalu odwiedzają ponad 23 mln osób. Firma ma swoją siedzibę w Chicago i zatrudnia ponad 2.500 osób.
Rady CareerBuilder.com w celu utraty zbędnych funtów są wręcz odkrywcze! Trzeba wszak mieć wiedzę na poziomie co najmniej uniwersyteckim, aby dojść do konkluzji, iż zdrowiej jest się przejść na pogawędkę niż prowadzić konwersację telefonicznie. A już tycie jako skutek utraty pracy jest konstatacją iście rewolucyjną. Do tej pory bowiem wydawało się, że jeśli ktoś traci zatrudnienie to równocześnie brakuje mu środków na utrzymanie, w tym na jedzenie. No a raczej trudno przybrać na wadze jedząc z konieczności mniej lub w ilościach minimalnych. No i jeszcze jeden odkrywczy wniosek: stres powoduje tycie! Patrz Pan, wszem i wobec sądzono, że osobnik w stanie notorycznego stresu chudnie w oczach, a tu taka rewelacja.
Wychodzi nam niezbicie, że – trawestując cytat Jerzego Stuhra z kultowej “Seksmisji” Juliusza Machulskiego – finansowy kryzys nie odpowiada tylko za koklusz i gradobicie. Chociaż niekoniecznie, no bo zawsze jakieś korelacje da się przecież znaleźć…
PAP, LP meritum.us