No i mamy w Chicago lato! Wprawdzie to wciąż jeszcze maj, ale temperatury w pierwszych dwóch dniach długiego weekendu z okazji Memorial Day były prawdziwie letnie. Przykładowo w niedzielę, 30 maja, słupki wskazywały 33 stopni Celsjusza, czyli 92 Fahrenheita. Stąd upalna aura spowodowała, że niemal wszyscy chicagowianie udawali się nad akweny wodne. Niemal, bo są i tacy, którzy nie lubią skwaru i ludzkiego zgiełku, i od rozwrzeszczanej plażowej gawiedzi uciekają w ustronne, zacienione miejsca (patrz: zdjęcia poniżej).
Zdecydowana większość jednak udała się na plaże. A na plaży, jak to na plaży, przede wszystkim słońce praży… No, na naszych chicagowskich (wstęp bezpłatny na terenie całego “Wietrznego Miasta”) plażach jest jeszcze poza wylegiwaniem się na piasku i moczeniem w wodach jeziora Michigan trochę innych dostępnych atrakcji. Czyli specjalnie wydzielone tereny do siatkówki plażowej oraz dostępne nieopodal boiska do piłki nożnej. Nota bene także wszystkie te atrakcje bez uiszczania jakichkolwiek opłat.
Cały pobyt nad wodą często okraszany bywa grillowaniem na pobliskich trawnikach. Spotkać można też wędkarzy, zawziętych spacerowiczów, miłośników amatorskiego biegania i ogromne rzesze rowerzystów.
Wracając do przewodniego tematu plaży, warto wspomnieć o swoistej osobliwości, czyli istnieniu wydzielonego rejonu (poziom Montrose i Lawrence) do plażowania… czworonogów. Na tę konkretnie plażę wstęp mają tylko i wyłącznie psy ze swoimi właścicielami!
Poniższy fotograficzny zapis pochodzi z niedzielnego spaceru w uptown, czyli rejonu na północ od centrum Chicago.
Tekst i zdjęcia
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
