Zdaje się, że akcja ratunkowa bogatych krajów północy Unii Europejskiej w celu ratowania finansów mających olbrzymie kłopoty państw południa Starego Kontynentu spali na panewce. Po ogromnych tarapatach ekonomicznych Grecji mówiło się o podobnym zagrożeniu, dotyczących Portugalii, Hiszpanii czy ewentualnie Włoch. W końcu jednak domino ruszyło, tyle że nie – jak zakładano – na zachód, a na północ. Niczym diabeł z pudełka wyskoczyły Węgry ze swoimi wręcz nierozwiązalnymi problemami budżetowymi. Zaczyna chyba obowiązywać zasada: im szybciej wywiesimy białą flagę tym większa szansa na uratowanie finansów konkretnego kraju. Bo Bruksela rzuci koło ratunkowe. No a później pakietów pomocowych może już zabraknąć. No i patrzcie Państwo, jak szybko światowa sytuacja ekonomiczna ulega przetasowaniom. Jeszcze rok temu Europa ze współczuciem, ale i z pewną dozą satysfakcji, że jej to nie dotyczy spoglądała na finansową czarną dziurę Stanów Zjednoczonych. Teraz sytuacja ma się idealnie odwrotnie…
Leszek Pieśniakiewicz, meritum.us
Kolejny kraj stoi przed widmem bankructwa. Węgierski rząd przyznaje, że grecki scenariusz dla Budapesztu to rzecz pewna. Wszystko przez poprzednie, socjalistyczne władze, które fałszowały dane gospodarcze. Premier ma jednak plan, jak uratować kraj bez unijnej pomocy.
Rzecznik premiera Węgier Peyer Szijjarto potwierdził w piątek opinię, że szanse kraju na uniknięcie greckiego scenariusza są nikłe – podała węgierska agencja MTI. Rzecznik dodał przy tym, że rząd jest przygotowany, by uniknąć drogi, na którą weszła Grecja.
W czwartek wiceszef rządzącego Fideszu Lajos Kosa oznajmił, że Węgry są bliskie bankructwa, a główne zadanie rządu polega na tym, by tego uniknąć. Jak przypomina MTI, kurs forinta gwałtownie spadł w czwartek i w piątek około południa nadal się obniżał.
Rzecznik premiera oznajmił w piątek, że komentarz Kosy nie był przesadzony. Oskarżył poprzedni socjalistyczny rząd o fałszowanie danych ekonomicznych, tak jak czynili to Grecy. Według Szijjarto w Grecji nadszedł już moment prawdy, który na Węgrzech dopiero nadejdzie. Rzecznik dodał przy tym, że rząd jest gotowy, by uniknąć kryzysu na wzór grecki.
Szijjarto potwierdził, że rząd będzie naciskać na cięcia podatków zapowiadane w kampanii wyborczej. Na pytanie, czy cięcia mogą być odłożone po ogłoszeniu wstępnego raportu o stanie gospodarki, nad którym pracuje specjalna komisja, rzecznik odpowiedział przecząco.
Jak zapowiedział, raport zostanie ogłoszony w weekend, a w ciągu 72 godzin od jego ujawnienia rząd ogłosi plan działania. – Priorytety są już wyznaczone, to m.in.: cięcia podatków, uproszczenie zasad opodatkowania, zwiększenie wzrostu gospodarczego i poprawa konkurencyjności – oświadczył Szijjarto.
Cytowany przez MTI wiceszef socjalistów Imre Szekeres wezwał rząd, by przestał mówić o “szkieletach w szafie” odziedziczonych – jak twierdzi Fidesz – po poprzednikach. Szekeres podkreślił, że rynki i inwestorzy zagraniczni uważnie przyglądają się oświadczeniom czołowych węgierskich polityków i oświadczył, że spadek kursu forinta wywołał w czwartek komentarz Lajosa Kosy.
Węgry dotkliwie odczuły skutki globalnego kryzysu finansowego. Produkt krajowy brutto zmniejszył się w 2009 roku o 6,7 proc., również w następstwie rygorystycznego ograniczenia wydatków państwa. By móc regulować swe krótkoterminowe zadłużenie, Węgry skorzystały pod koniec 2008 roku z zaaranżowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy pakietu pomocowego wartości ponad 25 mld dolarów. Skumulowany deficyt finansów publicznych wynosi 78 proc. produktu krajowego brutto.
Tak więc finansowe czarne chmury przesunęły się znad Aten zatrzymując na budapesztańskim niebie. Czy dotrą też nad Warszawę? Oby nie!
PAP, LP meritum.us