0616-obama-ccDwa miesiące po wybuchu na platformie wiertniczej British Petroleum w Zatoce Meksykańskiej prezydent USA wygłosił w tej sprawie orędzie z Pokoju Owalnego Białego Domu. Sceptycy twierdzą, że to mocno opóźniona reakcja na największą ekologiczną katastrofę w Stanach Zjednoczonych, z drugiej strony Barack Obama jest chwalony za twarde stanowisko wobec BP. Przy okazji padają oskarżenia wobec rządu za uchybienia w walce z wyciekiem ropy. Obama ogłosił wczoraj, że żąda od angielskiego koncernu utworzenia funduszu rekompensującego straty z powodu katastrofy, w wysokości $20 miliardów. Jednak z prawnego punktu widzenia, wyegzekwowanie takiej sumy będzie wręcz niemożliwe.

Obama spotkał się po raz pierwszy z kierownictwem BP – firmy prowadzącej wiercenia z platformy Deepwater Horizon, gdzie doszło do eksplozji i pożaru. W wypadku zginęło 11 jej pracowników.

Prezydent miał domagać się utworzenia przez BP funduszu w wysokości 20 miliardów dolarów na wypłatę odszkodowań.

Amerykański przywódca wezwał również Kongres do szybkiego uchwalenia ustawy popierającej rozwój alternatywnych źródeł energii, które zmniejszą zależność USA od ropy naftowej i innych tradycyjnych paliw.

Przemówienie, wygłoszone we wtorek wieczorem (czasu USA) i transmitowane przez wszystkie ogólnokrajowe stacje telewizyjne, było pierwszym przemówieniem Obamy z Pokoju Owalnego Białego Domu. Prezydenci amerykańscy ogłaszają stamtąd przesłania w najbardziej dramatycznych momentach.

Wyciek ropy w zatoce spowodowany wybuchem instalacji wiertniczej 20 kwietnia jest największą katastrofą ekologiczną w dziejach USA. Plama ropy czyni spustoszenia w faunie Zatoki Meksykańskiej i zagraża ekosystemom jej wybrzeży.

Na krótko przed wystąpieniem Obamy podano, że dotychczasowe oceny skali wycieku były zaniżone – z uszkodzonego szybu naftowego codziennie wypływa dwa razy więcej ropy niż dotąd szacowano.

Prezydent powiedział, że w najbliższych dniach i tygodniach ekipy ratunkowe z BP powinny przechwycić do 90 procent ilości ropy wydobywającej się z uszkodzonego szybu. Nieco później w lecie – kontynuował – BP ukończy budowę studni odciążającej, która – jak się oczekuje – całkowicie zatamuje wyciek.

Obama przypomniał wysiłki swej administracji na rzecz zminimalizowania szkód spowodowanych przez kataklizm. Całkowite ich usunięcie – przyznał – to zadanie na miesiące, a nawet lata. Podkreślił jednak determinację rządu w tej sprawie.

– Będziemy walczyć z tym wyciekiem wszystkim, czym dysponujemy i jak długo będzie potrzeba. Zmusimy BP do zapłacenia za szkody, które ta firma wyrządziła. Zrobimy też wszystko, aby pomóc mieszkańcom wybrzeża zatoki podźwignąć się po tej tragedii – powiedział.

Wypadek nastąpił, gdyż BP zaniedbała środki zabezpieczenia przeciw awariom kierując się oszczędnościami.

Prawnicy zwracają jednak uwagę, że BP nie jest legalnie zobligowany do stworzenia takiego funduszu – będzie jedynie pod presją rządu USA i opinii publicznej.

Obama zaapelował również, aby katastrofa stała się decydującym impulsem dla Kongresu do uchwalenia ustawy wspierającej rozwój zielonej gospodarki. Wezwał do rozwijania czystych technologii niezatruwających środowiska naturalnego i powstrzymujących proces ocieplania się klimatu, oraz alternatywnych wobec ropy źródeł energii.

Przyznając, że w USA istnieje opór przeciw temu, porównał wizję zielonej gospodarki do programu lotów na Księżyc, którego realizacja – jak przypomniał – też wymagała podobnej odwagi wyobraźni i wizji. Jako pozytywny przykład rozwijania alternatywnych źródeł energii podał Chiny.

– Nie zaakceptuję braku działania. Nie godzę się z tezą, że to wyzwanie zbyt wielkie i zbyt trudne. To wiara w przyszłość podtrzymuje nas, jako naród – oświadczył.

W pierwszych komentarzach po wystąpieniu Obamy przeważają pochwały za zapowiedź twardej linii wobec BP. Nie brak jednak głosów krytycznych. Wypominają one prezydentowi, że przemówił z Pokoju Owalnego dopiero w prawie dwa miesiące po wypadku w zatoce. Krytycy, głównie z kręgów republikańskich, przypominają też zaniedbania administracji, które opóźniły akcje ratunkową.

Zwraca się tu uwagę przede wszystkim na to, że niedługo po wypadku kilka krajów proponowało pomoc USA w walce z katastrofą – m.in. Holandia oferowała specjalne statki z urządzeniami do zbierania plamy ropy z powierzchni wody. Oferty te zostały odrzucone z powołaniem się na ustawę z 1920 r. zabraniającą tego rodzaju prac na amerykański wodach przybrzeżnych obcym statkom. Obama mógł łatwo sprawić, by ustawę od razu uchylono – twierdzą krytycy.

Inni krytykują prezydenta, że wezwał do uchwalenia ustawy o czystej energii, która musi drogo kosztować budżet, gdyż łączy się z koniecznymi wydatkami. Wizja alternatywnych źródeł energii jest dziś nierealna w sytuacji wysokiego deficytu budżetowego i rosnącego zadłużenia USA – twierdzą konserwatyści. Zwolennicy jej przypominają, że konserwatyści bronią tu doraźnych interesów biznesu. Boi się on bowiem zawartych w rządowych projektach ustawy energetycznej propozycji podwyżki podatków od emisji gazów cieplarnianych, które uderzają w tradycyjny przemysł.

PAP, LP meritum.us