Nieodpowiedzialność, przerażająca głupota czy kompletny brak wyobraźni? A może wszystkiego po trochu. O szokującej niefrasobliwości polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej informuje dziennik.pl. Oto, jak podać obcym wywiadom węcz na tacy tajne informacje.
To skrajna ignoracja. Nikt na świecie tak nie robi – eksperci i komandosi są oburzeni postawą MON, który opublikował na swojej witrynie internetowej ogłoszenia o przetargach dla jednostki specjalnej GROM. Wynika z nich np., jaka jest liczebność formacji i kiedy komandosi mają wyjazdowe ćwiczenia.
Informacje o tym, czego szuka GROM, podano jak kawę na ławę. W internetowym Biuletynie Informacji Publicznej stworzono nawet odrębną podstronę poświęconą zakupom jednostki 2305. Z zamówień np. na dzierżawę łącza cyfrowego można się dowiedzieć, że ma być doprowadzone do dwóch punktów: ul. Marsa 80 w Warszawie i ul. Sucharskiego 1 w Gdańsku. – To podanie na tacy informacji, że rozwija się oddział wodny GROM – oburza się były żołnierz tej jednostki. To nie wszystko. Na podstawie ogłoszenia o przetargu na kupno karabinów maszynowych, można oszacować liczebność formacji. Z zamówień na żywienie komandosów łatwo się dowiedzieć, do kiedy jednostka musi przeprowadzić ćwiczenia nad Bałtykiem.
Według płk. rezerwy Wiesława Słoniewskiego, który w latach 1998-2004 w GROM zajmował się m.in. sprawami operacyjnymi, takich informacji nie wolno ujawniać. – Na ich podstawie łatwo wywnioskować, w jakim kierunku rozwija się jednostka i do jakich działań się przygotowuje – mówi Słoniewski. Inny były oficer GROM ironicznie nazywa działania MON mistrzostwem świata. To skrajna ignorancja, nikt na świecie tak nie robi – oburza się Krzysztof Liedl, ekspert ds. zwalczania terroryzmu.
Izabela Leszczyńska, dziennik.pl, LP meritum.us