Mimo zapewnień British Petroleum i Białego Domu, nie widać końca dramatu w Zatoce Meksykańskiej. Lada dzień miną trzy miesiące od wybuchu i pożaru na platformie wiertniczej koncernu BP Deepwater Horizon, a ropa wciąż bucha z uszkodzonego odwiertu, niszcząc florę i faunę zatoki. Wypadek z 20 kwietnia spowodował śmierć 11 osób i wywołał największą katastrofę ekologiczną w historii Stanów Zjednoczonych. W niespotykanej do tej pory skali zanieczyszczone są wybrzeża Luizjana, Alabamy i Florydy. Zagrożone mogą być niebawem rejony nad Atlantykiem.
Koncern BP zdołał zainstalować zmodyfikowaną kopułę uszczelniającą nad źródłem wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej. Nowa konstrukcja ma – jak zapewniają przedstawiciele BP – stwarzać po raz pierwszy szansę zatamowania wycieku.
Kopuła została zamontowana na głębokości ok. 1,6 km bezpośrednio nad źródłem wycieku. W odróżnieniu od poprzedniej, jest hermetyczna i powinna całkowicie uniemożliwić wyciek ropy i jednocześnie umożliwić odprowadzanie jej na czekające tankowce.
Jeszcze dziś mają rozpocząć się próby, których celem będzie sprawdzenie czy kopuła wytrzymuje ciśnienie wydobywającej się ropy. BP drąży też dwa odwierty pomocnicze w celu pompowania mułu i cementu do źródła wycieku w celu jego trwałego zaczopowania.
PAP, LP meritum.us