To może rzucić nowe światło na bezpośrednią przyczynę smoleńskiego dramatu 10 kwietnia br. Odczytanie kolejnych słów ze stenogramu nieszczęśliwego lotu być może zakończy dywagacje: były czy nie było nacisków na pilotów w kwestii tragicznie zakończonego lądowania? “Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabije/zabiją”. Takie słowa kilkadziesiąt sekund przed katastrofą prezydenckiego TU-154 pod Smoleńskiem miał wypowiedzieć kapitan Arkadiusz Protasiuk – dowiedziała się nieoficjalnie TVN24. To fragment, który wcześniej w stenogramie pojawił się jako “niezrozumiały”.
TVN24 dotarła do kolejnego fragmentu odczytanego stenogramu z ostatnich minut lotu prezydenckiego TU-154. To nieoficjalne informacje.
“Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabiją/zabije” – tak mają brzmieć słowa wypowiedziane przez kapitana Arkadiusza Protasiuka.
Nie wiadomo, w jakim kontekście padły te słowa.
Prokuratura nie chciała się wypowiadać w tej sprawie. Pytany przez tvn24.pl krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, który zajmuje się odczytywaniem zapisu z czarnej skrzynki nie chciał komentować doniesień. – Nie wypowiadamy się na temat zawartości czarnej skrzynki. Informacja jakoby pilot TU-154 miał wypowiedzieć zdanie “Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabije/zabiją” nie pochodzi od nas – mówi dyrektor Instytutu prof. Maria Kała.
Niezrozumiałe zdania w stenogramie padają wielokrotnie. Kapitan Protasiuk wypowiada je np. o 8:34:34, a także 71 sekund przed katastrofą (8:39:54).
W stenogramie jest też wiele miejsc, gdzie rozmówcy są niezidentyfikowani i nie wiadomo co mówią.
Na podstawie opublikowanego stenogramu można stwierdzić, że poza załogą w kokpicie był dowódca Wojsk Powietrznych gen. Andrzej Błasik i dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana.
O komentarz do ujawnionego fragmentu stenogramu TVN24 poprosiła ekspertów.
– Wiadomo, że jest zawsze presja, żeby wylądować, bo ważne osobistości życzą sobie, żeby było po ich myśli. Ale jeśli pilot podjął już decyzję o wylądowaniu, to co by się nie stało, nic nie miało na niego wpływu – na gorąco komentował na antenie TVN24 major Michał Fiszer.
Jego zdaniem, słowa pilota były przeznaczone raczej wyłącznie dla załogi. Fiszer sądzi, że nie słyszał ich nikt inny z pokładu tupolewa.
Zwrócił też uwagę, że analiza poszczególnych zdań przyniesie niewiele dodatkowych informacji. Kluczowa jest analiza parametrów lotu.
– Jeśli to się potwierdzi, to widać, jak bardzo zdeterminowany był pilot. To, że nie podjął decyzji o odejściu na drugi krąg to znaczy, że bał się konsekwencji niewylądowania – ocenił kpt. Robert Zawada, sejmowy ekspert ds. lotnictwa.
Według niego, wpływ na decyzję pilota mógł mieć gen. Błasik albo prezydent Kaczyński. Ale jego zdaniem, bardziej zaważyć mogło zdanie generała Błasika niż zdanie “osób wysoko postawionych w państwie”.
Jak dodał, nie wolno jednak oceniać tych słów bez kontekstu. Według niego, trzeba znać cały zapis. – Dopiero wtedy można oceniać, na ile poważne były te słowa, a na ile były formą żartu – twierdzi Zawada. I dodał: – Nie wierzę, że za wszelką cenę chciał (pilot-red.) zabić siebie i pasażerów – uważa.
Joanna Komolka TVN24, jk//mat/k, meritum.us