Po zdemaskowaniu 10-osobowej siatki rosyjskich szpiegów rozpoczęło się prawdziwe polowanie na moskiewskich agentów na terenie USA. Niemal pełne otwarcie na linii Waszyngton – Moskwa, jak się okazuje, przyniosło napływ osób infiltrujących wiele amerykańskich branży. Często kluczowych. Wjeżdżał i pracował w Stanach Zjednoczonych niemal każdy Rosjanin, który chciał, albo raczej: którego delegowały tamtejsze służby wywiadowcze. Ostatnim przykładem młody rosyjski informatyk, zatrudniony w Microsofcie. No i dla Amerykanów zapaliło się czerwone światełko, bo Rosjanie zbierający newralgiczne dane mogli też dopuszczać się działalności wręcz dywersyjnej.
Aleksiej Karetnikow został w zeszłym tygodniu zatrzymany przez Amerykanów pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Mało prawdopodobne, że zostaną mu przedstawione jakiekolwiek zarzuty, ponieważ “dopiero zaczynał pracę dla wywiadu”. Zostanie prędko odesłany do Rosji, ponieważ złamał przepisy imigracyjne.
Co ciekawe, ten młodzieniec przez 9 miesięcy pracował jako tester oprogramowania w Microsofcie. Czyżby to wyjaśniało, dlaczego Vista była takim niewypałem? Nie, ponieważ pracował tam w przeciągu ostatniego roku. A szkoda, byłoby to świetne wytłumaczenie, dlaczego system operacyjny okazał się wpadką. Zresztą, zgodnie z profilem na Facebooku Karetnikow pracował też dla rumuńskiej firmy opracowującej oprogramowanie Neobit.
Jego sława na pewno okaże się krótkotrwała w porównaniu z karierą medialną Anny Chapman, która znalazła się w dziesiątce osób zatrzymanych w czerwcu pod zarzutem szpiegostwa. Chapman jest najbardziej powabną osobą z całej grupy, a amerykańskie media donoszą dziś, jakie zdjęcia zamieściła na rosyjskim portalu społecznościowym Odnoklassniki. Anna znacznie bardziej niż Aleksiej nadaje się na celebrity. Jest fotogeniczna.
Służby specjalne powinny zakazać szpiegom lansowania się na portalach społecznościowych. To się robi bardzo nieprofesjonalne.
gizmodo.pl, LP meritum.us