Czwartkowe założenie swoistej czapy na uszkodzony odwiert ropy naftowej na dnie Zatoki Meksykańskiej miało stanowić kres największej w historii USA katastrofy ekologicznej. Tymczasem okazuje się, że powstał nowy wyciek. Przypomnijmy: do gigantycznego niekontrolowanego wypływu ropy doszło po eksplozji na platformie wiertniczej Deepwater Horizon 20 kwietnia br. Zginęło 11 osób, a przez trzy miesiące olej zdewastował florę i faunę zatoki w rejonie Luizjany, Teksasu i Florydy.
Co ciekawe, winni całej dramatycznej już sytuacji i nadzorujący teraz akcję zatamowania niekontrolowanego wypływania do morza ropy specjaliści z British Petroleum zdają się o niczym nie wiedzieć. Byli bardzo zdziwieni, kiedy taką informację podali monitorujący sytuację przedstawiciele rządu amerykańskiego.
Admirał Thad Allen, nadzorujący operację w Zatoce z ramienia rządu USA, zażądał od koncernu BP natychmiastowego raportu o aktualnej sytuacji. Tymczasem rzecznik naftowego giganta powiedział w telewizji CNN, że nic nie wie o wycieku.
Kilka godzin wcześniej admirał Allen sugerował, że nie wierzy, by BP udało się rzeczywiście zahamować wyciek, o czym od piątku zapewniali szefowie koncernu.
PAP, LP meritum.us