Trudną drogą szedł przez życie uwikłany w świętą sprawę.
Bóg kierował jego losem dając ciężki krzyż na drogę.
Choć się gięło pod ciężarem jego wątłe młode ciało,
on szedł prosto i wytrwale i nie zbaczał z prawdy drogi.
Głosił ludziom Ewangelię, biednym dawał garść otuchy
i z ambony grzmiał w niedzielę wbrew rządowi i komunie.
„Wronie” nie na rękę były takie słowa, co lud chłonie,
namierzyli więc kapłana, który często na ambonie
głosił prawdę w całym kraju, budził w sercach poruszenie.
Prawda zwykle w oczy kole i rujnuje władzy szyki.
Zdecydował więc sztab ”wrony”, by ucichły owe słowa,
by przekreślić los człowieka, który ciągle prawdę głosi,
by nie sprawiał im kłopotu ten, co krzyż na piersi nosi .
Nie wiedzieli ci złoczyńcy, że to człowiek nieśmiertelny,
że mu Bóg darował wiele i niczego nie żałował,
że go dobrze do tej męki Pan na niebie przygotował.
Nie wiedzieli, że ksiądz Jerzy jest dla władzy niepojęty
gdyż zło dobrem przezwyciężał i przebaczył swoim katom.
I że to jest człowiek święty – nie wiedzieli ludzie „wrony”.
WŁADYSŁAW PANASIUK