Patologia różne ma oblicza. W większości przypadków nieciekawe, czasami jednak wręcz dramatyczne. A zwykle cierpią najbardziej dzieci. W tym konkretnym przypadku – przede wszystkim. Niewiele brakowało, aby w Pułtusku 4-letni chłopiec “na bani” pożegnał się z tym światem.
Czterolatek upojony alkoholem w ciężkim stanie trafił do szpitala. Jego ojciec miał 3 promile alkoholu we krwi i nie pamięta, jak i kiedy jego syn się napił. Sprawą zajęła się policja. Na razie mężczyźnie nie postawiono zarzutów.
We wtorek późnym wieczorem dyżurny komendy w Pułtusku otrzymał zgłoszenie od załogi Pogotowia Ratunkowego, że czterolatek ma 1,5 promila alkoholu we krwi. Chłopiec stracił przytomność i w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Teraz wraca do zdrowia, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Ojciec dziecka miał 3 promile alkoholu we krwi. Od wtorku przebywa w policyjnej izbie zatrzymań. Nie potrafi wytłumaczyć, jak to się stało, że jego syn spożył alkohol.
Mężczyzna samotnie wychowuje siedmioro dzieci. Ich matka opuściła rodzinę trzy lata temu. Odebrano jej też prawa rodzicielskie. – Dbał o dzieci. Były czyste, ubrane, nie prosiły o jedzenie – mówią sąsiedzi. Wszyscy zgodnie twierdzą, że mężczyzna pije za często, ale dba o dzieci.
Rodzina od dłuższego czasu znajduje się pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Obrytem. Pracownicy wiedzieli o alkoholowych problemach mężczyzny, ale robili wszystko, aby nie rozbijać rodziny. – Zdarzały mu się wpadki, ale kiedy był trzeźwy, sprawował poprawnie opiekę. On jest związany z dziećmi i dba o nie – mówi Barbara Wultańska, pracownik socjalny.
Na razie prokuratura nie postawiła mężczyźnie żadnych zarzutów, ale ostateczną decyzję ws. nieodpowiedzialnego ojca podejmie sąd rodzinny. – Na obecnym etapie nie wynika, aby ojciec podał dziecku alkohol celowo. Na razie najbardziej prawdopodobna jest teza, że chłopiec na chwilę został spuszczony z oczu i dobrał się do lodówki, w której znajdował się alkohol – mówi Leszek Zaręba, prokurator rejonowy w Pułtusku.
Okoliczności zatrucia alkoholem 5-letniej dziewczynki ustala policja w Radzyniu Podlaskim (Lubelskie). Nieprzytomne dziecko miało prawie 1 promil alkoholu w organizmie, gdy trafiło do szpitala. Teraz już czuje się dobrze.
Nieprzytomną dziewczynkę w środę w nocy przywiozła do szpitala w Radzyniu Podlaskim ciotka – poinformowała w piątek policja. Dziecko nie miało żadnych zewnętrznych obrażeń, z jego ust było czuć silną woń alkoholu. Jak się później okazało w organizmie dziewczynki było blisko 1 promil alkoholu. Lekarze zdecydowali o przewiezieniu jej do specjalistycznej kliniki w Lublinie i zawiadomili policję.
– Stan dziewczynki jest już dobry – poinformowała w piątek rzeczniczka Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie Agnieszka Osińska. – Początkowo dziecko było nieprzytomne, wymiotowało, lekarze udzielili mu niezbędnej pomocy – mówiła Osińska.
Powiadomiono policję. W domu, w którym dziewczynka mieszkała, funkcjonariusze zastali jej pijaną matkę, która miała ponad 3 promile alkoholu we krwi. Był tam też 6-letni synek kobiety, którym opiekował się jego 73-letni dziadek. Matka nie wiedziała, dlaczego jej córeczka straciła przytomność. Jak ustalili policjanci, oboje rodzice dziecka mają ustanowiony nadzór kuratora ze względu na nadużywanie alkoholu.
Sprawa została skierowana do sądu rodzinnego, który jeszcze w piątek ma zdecydować o umieszczeniu dziewczynki i jej brata w placówce opiekuńczej. – Matce postawimy zarzut narażenia dziecka na utratę zdrowia
lub życia. Jest to przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat więzienia – powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.
Informację na ten temat podało Radio ZET.
tvn24.pl, PAP, LP meritum.us