Napięcie rośnie, bo to już dzisiaj o północy czasu lokalnego ma być w Arizonie wprowadzona w życie kontrowersyjna ustawa, uderzająca w nielegalnych imigrantów. Lokalny akt prawny rozgrzał do czerwoności całą Amerykę, jako że drażliwa kwestia dotyczy praktycznie całych Stanów Zjednoczonych. Z kolei precedensy mają to do siebie, że jeżeli gdzieś zaczynają obowiązywać, wcześniej czy później powszednieją i stają się rzeczą zupełnie naturalną u naśladowców. Stąd ogromne emocje wśród już mocno podzielonego amerykańskiego społeczeństwa, na zwolenników i przeciwników szykanowania “nielegalnych”. Niestety, z rozmów z naszymi rodakami w Chicago wynika, że spora część polskiej społeczności mocno popiera restrykcje wobec tzw. nieudokumentowanych imigrantów. Zapominając, iż kiedyś lub nawet nie tak dawno sami należeli do tej grupy osób. No, ale punkt widzenia zmienia się zależnie od punktu siedzenia. Jakoś udało im się – jak to kiedyś ktoś obrazowo ujął – dostać do tej łodzi “szczęśliwości”, a teraz wypychają innych, próbujących się na nią wdrapać. Jakby się obawiali, że zbyt obciążona utonie…
O ile jednak rodowici Amerykanie (chociaż tu też można by dywagować, kto tak naprawdę się do nich zalicza poza Indianami, gdzie ustalić cezurę czasową dzielącą obywateli USA na starych i nowych?) mają prawo do nawet skrajnych poglądów i popierania najbardziej radykalnych przepisów imigracyjnych to już przyłączanie się do nich wszystkich “zalegalizowanych” zielonokartowców i obywateli jest zgoła skrajnie niemoralne. W tym wypadku można li tylko przytoczyć wyświechtaną formułkę o tym wole, który zapomniał jak był cielęciem…
Czynienie czegoś z pobudek czysto emocjonalnych, bez racjonalnej analizy sytuacji często powoduje podejmowanie błędnych decyzji i w imię osiągnięcia wyższych celów dochodzi do wylania dziecka z kąpielą. Ameryka pogrążyła się w kryzysie, a “nielegalni” jakby idealnie nadają się za kozła ofiarnego, chłopca do bicia w celu odreagowania powszechnych frustracji natury finansowej. Tylko czy pyskujący o pogonieniu nieudokumentowanych choćby przez chwilę się zastanowili, jakie implikacje ekonomiczne może mieć wprowadzenie w życie ich radykalnych żądań? Bo Ameryka jako całość na czymś takim na pewno by nie zarobiła. A wręcz odwrotnie!
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
Sąd federalny w Arizonie unieważnił niektóre najważniejsze elementy kontrowersyjnej ustawy w tym stanie wymierzonej przeciw nielegalnym imigrantom. Jej przeciwnicy uważają ją za rasistowską.
Ustawa zobowiązuje policję w Arizonie do legitymowania i sprawdzania statusu osób, które podejrzewa, że przebywają w USA nielegalnie. Wchodzi ona w życie w nocy ze środy na czwartek (czasu amerykańskiego).
Jednak sędzia Susan Bolton z sądu federalnego, która rozpatrywała pozwy skierowane przeciw ustawie, zabroniła wprowadzenia jednego z jej głównych przepisów, pozwalającego policji na sprawdzanie, czy osoby zatrzymane z podejrzeniem przestępstwa nie są nielegalnymi imigrantami.
Sędzia Bolton wyraziła też opinię, że niektóre przepisy ustawy w Arizonie wkraczają w domenę prawa federalnego, które w USA reguluje większość problemów imigracji.
W praktyce zablokowane przepisy zostały zawieszone czasowo, gdyż władze Arizony z pewnością odwołają się od decyzji sędzi Bolton do sądu wyższej instancji.
Ustawa wywołała burzę protestów środowisk latynoskich, które zarzucają władzom w Arizonie, że uchwalone w tym stanie prawo doprowadzi do “rasowego profilowania” – tzn. selektywnego wybierania do kontroli Latynosów – oraz dyskryminacji.
Pozew przeciw ustawie wniosło Ministerstwo Sprawiedliwości. Przyłączyły się do niego: Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU), Krajowa Koalicja Duchowieństwa Latynoskiego, Liga Przywódców Chrześcijańskich i inne organizacje Latynosów, rzeczników praw imigrantów i obrońców praw człowieka.
Sponsorzy ustawy, głównie z konserwatywnych kręgów w Arizonie, podkreślają, że ustawa wyraźnie zabrania profilowania rasowego. Zwracają też uwagę, że ma poparcie zdecydowanej większości społeczeństwa stanu. Graniczy on z Meksykiem, co sprawia, że nielegalni imigranci przechodzący w Arizonie granicę sprawiają jej mieszkańcom wiele kłopotów.
Z sondaży wynika też, że ustawę w Arizonie popiera większość całej populacji USA. Wiele innych stanów planuje uchwalenie u siebie podobnych ustaw.
Liczbę nielegalnych imigrantów szacuje się w USA na około 12 milionów. Podejmują się oni zwykle nisko płatnych prac, których nie chcą wykonywać rodowici Amerykanie, w rolnictwie, budownictwie i tradycyjnych usługach. Większość to uczciwi ludzie przybywający do USA za chlebem.
Organizacje walczące o ograniczenie imigracji twierdzą jednak, że nielegalni częściej niż “statystyczni” Amerykanie popełniają przestępstwa, więc stanowią zagrożenie dla porządku publicznego. Utrzymują też, że “indocumentados” – jak nazywają ich środowiska latynoskie – odbierają pracę Amerykanom w okresie wysokiego bezrobocia.
Zwolennicy zablokowania ustawy w Arizonie argumentują, że jest ona sprzeczna z prawem federalnym, według którego sprawy imigracji leżą w wyłącznej gestii rządu w Waszyngtonie.
Obrońcy ustawy inaczej jednak interpretują prawo. Ich zdaniem, ustawa w Arizonie “uzupełnia” tylko ustawy federalne na temat imigracji, a więc wcale nie jest z nimi sprzeczna.
PAP