Pogoda tego lata zbiera okrutne żniwo. W jednym miejscach globu deszcze i powstałe po nich powodzie sieją makabryczne spustoszenie, w innych modlą się o opady, bo one mogłyby skończyć nieprzeciętny żar lejący się z nieba, czego efektem fala pożarów. W Pakistanie powódź zabiła już 430 osób, z kolei w Rosji w wyniku płonących 90 tysięcy hektarów ziemi po najwyższych w historii tego kraju temperaturach zginęło co najmniej 25 osób.
Co najmniej do 430 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych powodzi w Pakistanie w ciągu ostatnich trzech dni – poinformowały tamtejsze władze.
Wyjątkowo obfite w tym roku deszcze monsunowe spowodowały wylanie rzek, podtopienie wsi i lawiny błotne. Najtrudniejsza sytuacja panuje na północnym zachodzie kraju. Zdaniem władz, jest to najgorsza powódź od 1929 roku, kiedy żywioł pochłonął 408 ofiar.
Szybko rosnąca liczba ofiar obnaża słabą infrastrukturę Pakistanu, gdzie niewystarczająco wyposażone ekipy ratunkowe dosłownie walczą o to, żeby dostać się do odległych zalanych terenów – pisze agencja Associated Press. Na północy kraju pod wodą może być nawet 5 tys. domów. Około 400 tys. ludzi zostało pozostawionych samym sobie w wielu wioskach na północnym zachodzie.
Jak poinformował przedstawiciel lokalnych władz, zamknięto drogę łączącą lokalną stolicę Peszawar ze stolicą kraju Islamabadem, bo co najmniej 60 mostów uległo zniszczeniu. Z powodu złej pogody nie można prowadzić akcji ratunkowej ze śmigłowców, a dostępnych jest jedynie 48 łodzi ratunkowych.
Co najmniej 25 osób poniosło śmierć, a kilkaset zostało rannych w wyniku pożarów lasów w europejskiej części Rosji, wywołanych ekstremalnymi upałami. Ogień strawił kilka wsi. Spłonęło ponad 1.200 domów. Pożar obejmuje teren 90 tysięcy hektarów. Władze skierowały wojsko do walki z żywiołem, wszak wymykająca się spod kontroli sytuacja zaczyna być dramatyczna.
Przyczyną pożarów są ekstremalne upały panujące w tej części kraju od połowy czerwca. Od sześciu tygodni temperatura powietrza nie spada tam poniżej 30 stopni Celsjusza, a w ostatnich dniach dochodzi do 40 stopni. Codziennie powstaje od 15 do 20 ognisk pożarów.
Pożary mają miejsce w 20 regionach Federacji Rosyjskiej. Najpoważniejsza jest sytuacja w obwodach – niżnonowogrodzkim, woroneskim, riazańskim, władimirskim i moskiewskim.
W tym pierwszym minionej nocy całkowicie spłonęły dwie wsie – łącznie ponad 350 domów. Częściowo – 110 domów – zniszczone zostały trzy inne. Z zagrożonych miejscowości ewakuowano mieszkańców.
Z ogniem w obwodzie niżnonowogrodzkim walczy około 800 ratowników z Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Do akcji włączono 142 wozy strażackie, trzy pociągi gaśnicze, samolot Ił-76, dwie maszyny Be-200, a także śmigłowce Mi-26, Mi-8 i Ka-32.
Na miejscu pożogi zjawił się premier Władimir Putin. Obiecał pogorzelcom, że do końca roku zamieszkają w nowych domach, których budowę sfinansują władze federalne i regionalne. Ogłosił też wypłacenie każdemu poszkodowanemu po 100 tys. rubli (3.300 dolarów). Putin wezwał również do podania się do dymisji szefów lokalnych administracji, którzy nie sprawdzili się w tych trudnych chwilach i utracili zaufanie miejscowych społeczności. Zapowiedział, że prokuratura oceni postawę każdego urzędnika.
W obwodzie woroneskim pożary ogarnęły 3 tys. hektarów lasów. Spłonęło już ponad 500 domów. W strefie zagrożenia znalazło się tam sześć miejscowości zamieszkanych przez 10 tys. osób. Ewakuowano kilka baz turystycznych, w których wypoczywało około 1,2 tys. osób.
Pożary dotarły też na przedmieścia liczącego 920 tys. mieszkańców Woroneża. Ewakuowano trzy szpitale. Z powodu pożaru pod Woroneżem zamknięto autostradę “Don”, prowadzącą na południe Rosji. Trasę wyłączono z ruchu na odcinku 100 km.
PAP, LP meritum.us