Niemal od zarania ludzkości krzyż był symbolem wiary. Nie tylko tej chrześcijańskiej, ale wiary w Boga samej w sobie. Zawsze stanowił punkt pojednania wiernych, oznaczenie miejsca modlitw, powagi i zadumy. W świecie chrześcijańskim stał się jednym z najczęstszych motywów ornamentalnych, a w Kościele katolickim otaczany jest szczególnie nabożną czcią. Wierni w jego kierunku zanoszą modlitwy, jest umieszczany w centralnym miejscu w budynkach sakralnych. W sensie mistycznym symbolizuje mękę Chrystusa. I przede wszystkim łączy ludzi w wierze. Jednak ten, w dobrej wierze, w spontanicznym odruchu umieszczony przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie tuż po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia br. szybko przestał być symbolem pojednania w żałobie a stał się przyczynkiem zaciekłych sporów, skrajnego poróżnienia Polaków, tych mieszkających poza granicami ojczyzny także. Stał się elementem walki politycznej, radykalnego podziału na zwolenników tej czy owej partii, jednoznacznie opowiadających się “za” lub “przeciw”, czyniących – absolutnie poza udziałem Kościoła – podział na dobrych i złych katolików. Świat ze zdumieniem patrzy na polską odmianę religijnego fanatyzmu.
“Dziś był świadkiem wydarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca” – napisali we wspólnym oświadczeniu Kancelarii Prezydenta, warszawskiej kurii oraz dwóch harcerskich związków.
Wszyscy ludzie dobrej woli, a szczególnie wierzący chrześcijanie, są zobowiązani bronić znaku krzyża przed wszelką instrumentalizacją i znieważeniem. Dlatego Kuria Metropolitarna Warszawska nie może milczeć w sytuacji używania znaku krzyża do celów pozareligijnych.
Jest nam przykro, że uzgodniona wcześniej uroczystość poświęcenia i przeniesienia krzyża do Kościoła Akademickiego św. Anny nie mogła się odbyć. W poczuciu odpowiedzialności za zgromadzonych oraz przez szacunek dla tego ważnego dla nas wszystkich symbolu, zdecydowaliśmy o pozostawieniu krzyża w dotychczasowym miejscu. Ubolewamy, że nie mogliśmy wspólnie z rodzinami ofiar tragedii smoleńskiej uczestniczyć we mszy świętej oraz adoracji krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego w kościele św. Anny.
Nadal uważamy, że tylko w drodze dialogu może zostać wypracowane trwałe rozwiązanie, będące godnym upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej, na którym nam wszystkim zależy. Ogrom tej tragedii i duchowy wymiar tamtych dni zasługują na takie upamiętnienie. Apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli, by nam w tym pomogli.
“Krzyż przed Pałacem Prezydenckim został ustawiony, aby łączyć w modlitwie Polaków gromadzących się w dniach żałoby narodowej po tragicznej katastrofie smoleńskiej. Dziś był świadkiem wydarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca” – czytamy w oświadczeniu.
Podpisali się pod nim: Kancelaria Prezydenta RP, Kuria Metropolitalna Warszawska, Duszpasterstwo Akademickie, Związek Harcerstwa Polskiego i Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej.
– Ta bitwa krzyżowa obnażyła słabość państwa i pokazała relatywizm moralny Kościoła. To zawstydzający moment – stwierdził Bartosz Arłukowicz. A Zbigniew Romaszewski uważa, że zawiniły wyłącznie władze. – Fakt, że ktoś nie lubił Lecha Kaczyńskiego, to nie powód, żeby usuwać krzyż. A wojna z nim nie ma sensu – dodał. – To jest sprawa niejasnych obietnic dotyczących upamiętnienia śmierci 96 osób. A sprowadzanie tego do tematu krzyża to tworzenie tematów zastępczych, które ludzi bulwersują. Przez cztery miesiące można było wszystkie decyzje podjąć – uważa Zbigniew Romaszewski.
Awantura wokół przeniesienia krzyża wywołała lawinę komentarzy ze strony internautów. – Wstyd dla Polski, kompromitacja, fanatycy religijni, a nie katolicy – zareagowali na zachowanie “obrońców krzyża” pod Pałacem Prezydenckim. Na platformę Kontakt TVN24 nadeszło mnóstwo listów z opiniami.
– Przed Pałacem Prezydenckim powstało małe antypaństwo, w którym politycy PiS widzą swój interes – tak awanturę wokół krzyża skomentowała w “Faktach po Faktach” prof. Magdalena Środa. Z kolei ks. Adam Boniecki jest zdania, że taki obraz katolicyzmu i Kościoła w Polsce to deformacja. – Tam odprawiano egzorcyzmy, traktując księży jak satanistów – powiedział.
Krzyż na Placu Prezydenckim w Warszawie stał się teraz symbolem niezgody i wykorzystywany jest przez polityków w sposób bezwzględny do poróżnienia polskiego narodu.
wikipedia, PAP, tvn24.pl, LP meritum.us