0803-bill-gatesPamiętajmy, że to osoby 50 plus kierują dziś światem – Putin, Sarkozy, Gates i Jobs – mówi socjolog Tomasz Sobierajski w rozmowie z Renatą Mazurowską, zamieszczonej na łamach “Rzeczpospolitej”.

Rz: – Nie ma pan wrażenia, że dziś o kobietach pięćdziesięcioletnich jest coraz głośniej, także w Polsce. Choćby Kalicińska, Grochola, Szwaja (pisarki), Łepkowska (scenarzystka)…

Tomasz Sobierajski: Ale i Krystyna Janda.

– Janda jest na topie od lat.

– Ale dopiero po pięćdziesiątce zrewolucjonizowała swoje życie, spełniła wielkie marzenie i zbudowała teatr.

– Dlaczego zdumiewają sukcesy ludzi 50 plus? Tylko młodzi mają do nich prawo?

– Brutalnie rzecz ujmując, w Polsce pięćdziesięciolatków nie ma. Jest młodzież, są trzydziestolatkowie i czterdziestolatkowie, dla których “życie się właśnie zaczyna”. Potem długo nic i nagle są emeryci – osoby po 65. roku życia. A gdy już w przestrzeni publicznej pojawia się pięćdziesięciolatek, do tego jeszcze spełniony, wszyscy uciekają w popłochu, bo nie wiadomo, co z “kimś takim” robić. Nie mieści się w tzw. targecie reklamowym czy marketingowym. Wychodzi poza ciasne mentalne ramy. Ani młody, ani stary, nie wiadomo, jaki jest.

Skreślanie pięćdziesięciolatków w kraju, w którym kobiety żyją średnio 78 lat, a mężczyźni 70, to pozbywanie się ogromnego potencjału ludzi, którzy mają przed sobą jeszcze dwudziesto -, trzydziestoletnią przyszłość. Absurd!

0803-oprah-winfrey

– Ale pracodawcy wciąż wolą młodszych.

– Mogłem się o tym przekonać, gdy zajmowałem się tzw. head huntingiem. Niemiecka firma szukała dyrektora finansowego. Wyznaczyła granice wiekowe – trzydzieści parę lat, nie więcej niż czterdzieści. Znalazłem fantastycznego człowieka, który spełniał wszystkie wysokie wymagania, ale miał 52 lata. Klient jednak w ogóle nie chciał się z nim spotkać. Kierując się stereotypami, uważał, że pięćdziesięciolatek będzie myślał tylko o tym, jak przetrwać do emerytury. Po wielu staraniach udało mi się umówić panów na spotkanie. Z satysfakcją pracują ze sobą do dziś. Gdy spytałem, co zdecydowało o tym, że zatrudnił pięćdziesięciolatka, powiedział: “Trzydziestolatki podczas rozmów rekrutacyjnych wiedziały, jakie mają oczekiwania, ale nie mieli sprecyzowanego planu działania. Byli rozedrgani i niepewni. Ich starszy kolega dokładnie wiedział, co chce osiągnąć. I był wewnętrznie spokojny. Uwierzyłem mu”.

– Był wiarygodny.

– Otóż to! Osoby po pięćdziesiątce, które ja spotykam, już się wewnętrznie nie miotają. Mają zasady, które im się sprawdziły, żyją w zgodzie ze sobą, mając świadomość, kim są i na co je stać. Może mają mniejsze cele, ale realnie je oceniają i wiedzą, że je osiągną. Są odpowiedzialnymi pracownikami, bo są odpowiedzialnymi ludźmi.

(…)

rozmawiała Renata Mazurowska

“Rzeczpospolita”

aby przeczytać cały wywiad kliknij tutaj

0803-bogyslaw-linda