Do tej pory prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama i jego odpowiednik w Iranie Mahmud Ahmadineżad stali na skrajnie odmiennych stanowiskach, a biorąc pod uwagę fakt, że ten drugi raz za razem posługiwał się inwektywami wobec Obamy i USA międzynarodowa sytuacja stawała się coraz gorętsza, nawet z możliwością wybuchu konfliktu zbrojnego. Niespodziewanie Ahmadineżad zaproponował spotkanie w cztery oczy ze swoim zaciekłym oponentem, a dzisiaj amerykański przywódca propozycję zaakceptował. Czyżby zapowiadało to zwrot w napiętych stosunkach między obu krajami?
– Spotkanie prezydenta USA Baracka Obamy z prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem nie jest wykluczone – zasugerował szef amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, emerytowany generał James Jones.
Ahmadineżad zaproponował spotkanie z Obamą na początku zeszłego tygodnia. Oznajmił, że gotów jest rozmawiać z prezydentem USA podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w Nowym Jorku we wrześniu, gdzie corocznie zbierają się głowy państw. Biały Dom odpowiedział wtedy negatywnie.
Jednak w wywiadzie dla telewizji CNN generał Jones dał do zrozumienia, że byłoby to możliwe, gdyby Iran przystąpił do rozmów na temat swego programu nuklearnego i zwolnił przetrzymywanych w więzieniu trzech amerykańskich turystów.
Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego powiedział, że “drzwi są otwarte” do spotkania Obamy z Ahmadineżadem, jeżeli Irańczycy wznowią rozmowy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej.
MAEA, podobnie jak Waszyngton, podejrzewa reżim w Teheranie o plany zbrojeń nuklearnych. Zapytany wprost, czy Obama spotka się z Ahmadineżadem, Jones odpowiedział: – Ostatecznie, jeżeli stwierdzimy, że jesteśmy na tej samej drodze, wszystko jest możliwe.
PAP, eLPe meritum.us