Mimo kategorycznych żądań wstrzymania jakichkolwiek tajnych dokumentów dotyczących zaangażowania USA i sojuszników w Afganistanie portal WikiLeaks ani myśli się uginać i przygotowuje publikację dalszych 15 tysięcy dokumentów. Jak widać, założyciel witryny Julian Assange idzie na całość. Sprawa jest nad wyraz poważna, bo w wyniku przecieku z amerykańskiego wywiadu i upublicznienia tajnych dokumentów już zginęło kilka osób, a życie wielu jest zagrożone. Polowanie na sensację i tanią popularność zabija w tym wypadku etykę i podstawową odpowiedzialność. Ciekawe, jakie środki zaradcza zastosują amerykańskie władze na zapowiedź pana Assange?
Założyciel i równocześnie rzecznik WikiLeaks miał oświadczyć, że jego organizacja jest w połowie pracy nad tymi materiałami, które pozostały po opublikowaniu w lipcu przez portal partii 90 tys. tajnych dokumentów wywiadowczych. Zapewnił, że nowe dokumenty również będą zamieszczone w internecie, choć nie podał terminu, kiedy to nastąpi.
Materiały te nie zostały wcześniej ujawnione, ponieważ – według wyjaśnień WikiLeaks – portal wstrzymał ich publikację, by upewnić się, że nie zagrozi to bezpieczeństwu wymienionych w nich Afgańczyków.
Przed tygodniem Pentagon zażądał od WikiLeaks, by 15 tys. dotąd nieopublikowanych dokumentów portal przekazał resortowi obrony. Rzecznik Pentagonu Geoff Morrell oświadczył, że ujawnienie dodatkowych tajnych informacji może jedynie pogorszyć sytuację.
Ujawnione dotąd materiały to – jak twierdzi WikiLeaks – “sprawdzone i autentyczne dokumenty”, m.in. o tajnych operacjach wojsk amerykańskich w Afganistanie między styczniem 2004 roku a grudniem 2009 roku.
PAP, lp meritum.us