200506280-001

Bezkrytyczna i bezrefleksyjna wiara w dobrodziejstwo przepisów i ortodoksyjne wręcz im podporządkowywanie się, bez uwarunkować subiektywnych oraz z pominięciem zwykłych ludzkich odczuć może paradoksalnie prowadzić do dramatów. Szczególnie, gdy chodzi o prawo bardzo delikatnej natury, czyli ochrony przed przemocą dzieci. Właśnie zgodnie z istniejących regułami niewiele brakowało, a za jedno klepnięcie dziecka w tyłek matka pozbawiona zostałaby praw rodzicielskich. Nadgorliwa stewardesa Southwest Airlines zabrała rodzicom roczne dziecko, gdy matka, która nie potrafiła go uspokoić, wymierzyła mu klapsa. Jakie szczęście, że klepnięcie było na tyle lekkie, iż nie pozostawiło trwałego śladu podczas obdukcji chłopczyka zaraz po wylądowaniu samolotu. Ciekawe, czy pewnie sama nie posiadająca dzieci stewardesa-służbistka zdawała sobie sprawę, iż jej nadgorliwość może doprowadzić do ogromnej tragedii rodzinnej, czyli odebrania na dobre dziecka rodzicom?


Incydent wydarzył się w poniedziałek na pokładzie maszyny lecącej z Dallas w stanie Teksas do Albuquerque w Nowym Meksyku. Maluch płakał, a matka traciła cierpliwość, krzyczała, a w końcu uderzyła dziecko. Widząc to, jedna ze stewardes zabrała płaczące dziecko i zapowiedziała, że o całej sprawie zostanie zawiadomiona policja na lotnisku w Albuquerque.

Po lądowaniu maluch został przekazany policji. Przesłuchano rodziców, stewardesę i pasażerów, którzy byli świadkami zajścia. Przeprowadzona obdukcja nie wykazała, by dziecko było maltretowane. Ostatecznie rodzicom nie postawiono żadnych zarzutów.

– Myślę, że były mocne przesłanki do tego, by stewardesa przejęła opiekę na dzieckiem – powiedział szef policji na międzynarodowym lotnisku w Albuquerque w wywiadzie dla lokalnej stacji telewizyjnej KRQE. Jego zdaniem, dzięki interwencji stewardesy sytuacja przestała być napięta i wszyscy się uspokoili.

PAP, lp meritum.us