0817-david_frum

Mocno pogardliwe stwierdzenie, głoszone przez przedstawicieli różnych nacji jeszcze 10 czy nawet 5 lat temu, iż Polska jest największą na świecie prostytutką Ameryki, bo jest w każdej chwili do pełnej dyspozycji, niewiele lub wręcz nic konkretnego w zamian nie dostając straciło całkowicie na aktualności. No, ale jak długo może trwać miłość bez wzajemności? W dodatku, że od czasu objęcia rządów przez ekipę Baracka Obamy skończył się nawet szacunek do przez lata całe wpatrzonych w USA jak w obraz Polaków, a marginalizacja relacji między obu krajach jest na każdym kroku nader widoczna. Stąd bardzo surowe oceny z podróży do Polski znanego z czasów prezydentury George’a W. Busha polityka, a dziś komentatora Davida Fruma nie mogą dziwić.

W oczach Polaków znaczenie USA dla ich kraju wyraźnie zmalało, głównie na rzecz Unii Europejskiej – stwierdził po wizycie w Polsce konserwatywny komentator David Frum, doradca Białego Domu za prezydentury George’a W. Busha.

W korespondencji na stronie internetowej CNN – sygnowanej z Bydgoszczy – Frum pisze, że “miejsce Ameryki na mentalnej mapie Polski zdaje się kurczyć z każdym rokiem”. Autor wspomina swoją podróż do Polski w 1990 roku, kiedy – jak wspomina – “Stany Zjednoczone znaczyły wszystko dla narodu polskiego: wolność, ochronę (przed zewnętrzną agresją), możliwości, nadzieję”.

Dziś Polska jest dużo zamożniejsza – zauważa Frum – ale USA pełnią marginalną rolę jako jej partner gospodarczy, a w poszukiwaniu pracy Polacy wybierają się raczej do Anglii, m.in. dlatego, że podróżując do USA wciąż potrzebują wiz. Chociaż USA, poprzez NATO, gwarantują Polsce bezpieczeństwo przed zagrożeniami z Rosji, czynnik ten także stracił na znaczeniu wskutek zmian w układzie geopolitycznym w Europie.

“Rosja zachowuje się ostatnio dobrze wobec Polski. Kiedy zachowywała się źle, jak np. wprowadzając embargo na import polskiego mięsa w 2005 roku, postępowanie Moskwy zmieniła dopiero groźba ekonomicznego odwetu ze strony Europy” – pisze Frum. Przypomina też, że USA utworzyły swoje bazy wojskowe w Rumunii i Bułgarii, ale nie w Polsce. “Nie stacjonują tu praktycznie żadni amerykańscy żołnierze” – pisze.

“Polacy mogą odczuwać, że robią więcej dla Stanów Zjednoczonych, niż one robią dla Polski. Polskie wojska walczyły w Iraku, a teraz walczą w Afganistanie. Tymczasem poparcie Polski dla amerykańskiej geopolityki dwukrotnie zakończyło się upokorzeniem dla polskich rządów” – kontynuuje. Przypomina tu, że w 2005 roku “źródła w rządzie USA ujawniły na zasadzie przecieku, że Polska pozwoliła CIA potajemnie przetrzymywać terrorystów z Al-Kaidy w polskich więzieniach”. “W rezultacie doszło do śledztwa w tej sprawie w Unii Europejskiej i gróźb w UE, że Polska utraci tam prawo głosowania” – pisze komentator.

Drugim upokorzeniem – jego zdaniem – było odwołanie w 2009 roku przez administrację prezydenta Baracka Obamy planów budowy w Polsce i Czechach stacjonarnej tarczy antyrakietowej. Frum nie wspomina jednak, że plan ten został zastąpiony nowym projektem, również przewidującym rozmieszczenie w Polsce elementów tarczy, i konkluduje: “Doświadczenia te spowodowały, że każdy przyszły rząd polski będzie się obawiał, iż współpraca z USA będzie miała dla nich fatalne skutki”.

Autor przyznaje, że “pewien spadek prestiżu USA w Polsce był nieunikniony”. “Po zakończeniu zimnej wojny Polacy bardziej oczywiście troszczą się o swój byt materialny, niż o bezpieczeństwo, a sąsiednie Niemcy oferują więcej ekonomicznych korzyści, niż daleka Ameryka” – pisze. Frum podkreśla jednak, że utrata przez USA ich dawnej roli w Polsce powinna niepokoić Waszyngton. “Fakt ten mógłby mieć mniejsze znaczenie, gdyby w innych regionach świata wpływy Ameryki rosły. Ale czy rosną?” – pyta retorycznie autor.

PAP, lp meritum.us