Poparcie idei powstania meczetu i ośrodka kultury muzułmańskiej w pobliżu Strefy Zero, czyli miejsca zamachu terrorystycznego 11 września 2001 roku w Nowym Jorku przez Baracka Obamę sprowokowało dywagacje, jakiego to naprawdę wyznania jest obecny prezydent Stanów Zjednoczonych. Najważniejsza postać w kraju Waszyngtona to chrześcijanin czy muzułmanin? – oto jest na dziś dzień pytanie. Wprawdzie główny bohater przynajmniej od czasu objęcia najwyższego w USA urzędu jednoznacznie deklaruje przynależność do chicagowskiego Trinity United Church of Christ, czyli zdecydowanie opowiada się jako chrześcijanin, tylko że niegdysiejsza deklaracja Obamy jakby rzuca mały cień na szczerość wypowiedzi dotyczących jego dzieciństwa i wczesnych lat młodzieńczych. – Gdybym był muzułmaninem to bym tego nie ukrył przed wami – miał stwierdzić aktualny prezydent. I w tym miejscu wręcz nie sposób dawać mu wiarę w kwestii właśnie wiary. Wszak Obama jest synem muzułmanina, a i jego ojczym też przynależał do świata islamu. Stąd nieprawdopodobne zdaje się, aby jako dziecko nie był wychowywany w tej religii. Znaleźli się też świadkowie z młodzieńczego okresu życia naszego bohatera, twierdzący, że przed laty wspólnie z Barackiem udawali się w piątki do meczetu. Oczywiście nikt nie może cierpieć z powodu religijnych uwarunkowań rodzinnych, a faktyczne znaczenie ma wybór wiary, czy choćby nawet ateizmu, dopiero w dorosłym wieku, kiedy każdy z nas jest w pełni świadomy i osobiście opowiada się za daną filozofią. Tylko że taka osoba jest neofitą, do czego powinien się kiedyś przyznać Obama, a nie kluczyć składając fałszywe deklaracje. I stąd właśnie bierze się geneza obecnego zamieszania z doszukiwaniem się muzułmańskich sentymentów czy resentymentów obecnego prezydenta USA.
Liczba Amerykanów, którzy niesłusznie uważają, że prezydent Barack Obama jest muzułmaninem znacząco wzrosła, od kiedy objął on urząd. Obecnie tego zdania jest prawie 20 procent mieszkańców USA – pisze w czwartek dziennik “The Washington Post”.
Badanie zostało przeprowadzone przez Pew Research Center jeszcze przed sprzecznymi wypowiedziami Obamy na temat kontrowersyjnego projektu budowy meczetu i centrum kulturalnego koło Strefy Zero w Nowym Jorku. Jak pisze “The Washington Post”, wyniki “sugerują, że w miarę trwania debaty Biały Dom może być poważnie politycznie zagrożony”.
“Religia oraz miejsce urodzenia Obamy jeszcze przed rozpoczęciem kampanii prezydenckiej były źródłem plotek i kłamstw, a najnowsze badanie wskazuje, że plotki te nasiliły się, od kiedy objął on urząd głowy państwa” – pisze dziennik, wyjaśniając, że “do 34 procent spadł odsetek osób, które uważają, że Obama jest chrześcijaninem”, choć tuż przed zaprzysiężeniem takiego zdania była prawie połowa Amerykanów.
Przedstawiciel Białego Domu Joshua DuBois wyraził oburzenie wynikami badania i winą za nie obarczył “kampanie dezinformacji”. Zapewnił, że wiara odgrywa ważną rolę w codziennym życiu prezydenta USA, wskazując na sześć przemówień, w których wspominał on o swojej religii. Zaznaczył także, że w porównaniu z wiadomościami na temat kryzysu ekonomicznego czy walk legislacyjnych, w mediach pojawiało się niewiele informacji na temat tego, że przywódca Stanów Zjednoczonych jest chrześcijaninem.
“The Washington Post” podaje również, że wśród osób, które uważają, że Obama jest muzułmaninem, 60 procent twierdzi, że wiedzę tę posiada z mediów, “co sugeruje, że ich opinie są napędzane dezinformacją”.
Jednak zdaniem dziennika “zmieniające się nastawienie do religii Obamy może być również wynikiem coraz mniejszej popularności prezydenta”, co z kolei sprawia, że opinia publiczna używa w stosunku do niego “określeń, które postrzega ona jako negatywne”. 41 procent przebadanych przez Pew Research Center krytykuje obecnie działania Obamy. W marcu 2009 roku odsetek ten wynosił tylko 26 procent.
“Prawie dwa razy więcej niż rok temu”, czyli “ponad jedna trzecia konserwatywnych Republikanów” jest zdania, że Obama jest muzułmaninem. Wśród niezależnych wyborców opinię tę podziela 18 procent – o osiem punktów procentowych więcej niż wcześniej.
Jak pisze “The Washington Post”, publikacja tych danych zbiega się z momentem, w którym Demokraci próbują “zminimalizować potencjalny efekt uboczny piątkowych wypowiedzi prezydenta”. Powiedział on wtedy, że muzułmanie mają prawo do swobodnego praktykowania swojej wiary, “co oznacza także prawo do budowy meczetu na terenie swojej posiadłości” na nowojorskim Manhattanie, czemu, jak przypomina gazeta, przeciwnych jest 61 procent Amerykanów.
“The Washington Post” przytacza także dane, mówiące o tym, że 25 procent obywateli USA sądzi, iż muzułmanie żyjący w Stanach Zjednoczonych nie są patriotami.
Propozycja budowy ośrodka islamskiego w pobliżu miejsca zamachu z 11 września 2001 roku, w którym za sprawą terrorystów islamskich zginęło ponad 2.700 osób, wywołała falę protestów i ostre podziały wśród amerykańskiej opinii publicznej. Rodziny ofiar zamachów rozpoczęły energiczną kampanię protestów oświadczając, że jest to zdrada pamięci ich bliskich.
PAP, LP meritum.us