feromonOkazuje się, że to, jak naturalnie pachniemy ma nie tylko znaczenie w akceptacji naszej osoby przez otoczenie, ale także może stanowić ogromny atut w… podboju kobiet. Naukowcy stwierdzili, że to męski feromon głównie decyduje o akceptacji przez przedstawicielki piękniejszej części społeczeństwa konkretnych panów. Tylko patrzeć, jak zacznie się go produkować w aerozolu, szczególnie z przeznaczeniem dla żigolaków. Pierwsze próby sprzedaży afrodyzjakowych perfum już podjęto, jakkolwiek na razie cicho o “sile rażenia”. Tak czy owak, w najbliższej przyszłości pewnie się będzie można spryskać feromonem przed spotkaniem z upatrzoną niewiastą, a ona już – pobudzona seksualnie – sama nam bezwiednie ulegnie. Piękna wizja, tylko czy naprawdę realna…

Ludzki feromon obecny w pocie mężczyzn – androstadienon, rzeczywiście zwiększa atrakcyjność mężczyzn w oczach kobiet. Naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu przedstawili wyniki najnowszych badań, które potwierdziły tę tezę.

Dotychczas badania nad feromonami prowadzono jedynie w laboratorium, co uniemożliwiało potwierdzenie teorii o ich rzeczywistym wpływie na poziom naszej seksualności.

Tym razem eksperymenty przeprowadzono w rzeczywistych warunkach. Naukowcy sprawdzili wpływ androstadienonu na atrakcyjność mężczyzn podczas tzw. szybkich randek (speed-dating). Okazało się, że panowie oceniani byli przez kobiety jako bardziej atrakcyjni, gdy te wdychały feromon, którym spryskany był rozmówca.

Brytyjskie doświadczenia potwierdzają wyniki eksperymentów z 2004 r., kiedy to zauważono, że feromony zwiększają pobudzenie seksualne aż o 200 proc. – podkreśla Wiktor Koszycki, doradca klienta z serwisu Feromony.pl.

PAP, LP meritum.us

0901-score-feromon