Jednym ze sztandarowym haseł jakże licznych przeciwników – do czego się teraz niezbyt chętnie przyznają – wstąpienia Polski do Unii Europejskiej była wyprzedaż polskiej ziemi co niechybnie miało po wielu, wielu latach wprzęgnąć znowu polskiego chłopa w pańszczyźniane dyby. W dodatku, dokonane miało to być przez jakiegoś tam bauera. Nakreślanie demonicznych wizji padało na najbardziej podatny grunt, czyli polską wieś, stąd też tam właśnie odnotowywano najwięcej przeciwników zjednoczenia ze starą Europą. Tymczasem polski chłop za rządów Brukseli ma się dobrze, jak nigdy wcześniej, a o kupno gruntów proszą się… samorządy poszczególnych gmin. Bo i nie wyrabiają finansowo, a potencjalnych nabywców jest jak na lekarstwo. Średnio rocznie w Polsce dokonuje się od 400 do 500 sprzedaży ziemi dla obcokrajowców, przy czym przede wszystkim nieurodzajów pod inwestycje przemysłowe wielkich korporacji, a same transakcje gruntami w przypadku osób fizycznych innego niż polskie obywatelska stanowią śladowy procent wszystkich operacji kupno-sprzedaż. Czyli polska ziemia wcale nie jest tak atrakcyjna, jak wszem i wobec głosili do niedawna narodowi szowiniści. Teraz w desperacji niektóre gminy wystawiają na sprzedaż całe wsie. Nadarza się więc wyjątkowa okazja dla tych największych patriotów z Chicago (zresztą o mentalności Kalego, bo sami przyjechali do obcego kraju bez jakichkolwiek przeszkód wchodząc w posiadanie nieruchomości oraz gruntów – i to do woli), którzy onegdaj w polonijnych mediach w rejtanowskim stylu straszyli wykupem polskiej ziemi przez “obcych”. No to pokażcie dzisiaj gest panowie, zrzućcie się i kupcie sobie w ojczystym kraju wieś, albo i dwie…
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
Gminy Lądek Zdrój i Stronie Śląskie wystawiły na sprzedaż dwie górskie wsie. Za 17 milionów złotych można zostać nie tylko ich właścicielem, ale także sołtysem. Cena za metr kwadratowy waha się w okolicach kilkunastu złotych.
Za malowniczy wiejski krajobraz z okna trzeba zapłacić zaledwie 7 milionów złotych. Do sprzedania jest łącznie 35 hektarów. Dlaczego zdecydowały się na wyprzedanie malowniczych zakątków? Powód jest prozaiczny: potrzebują pieniędzy. Zainteresowanie jest jednak umiarkowane. Niedawno zainteresowanie kupnem wioski wyraziła Grażyna Kulczyk –jedna z najbogatszych Polek. Do transakcji jednak nie doszło do tej pory.
Wrzosówka to przygraniczna wieś, która jest położona 4 km od Lądka Zdrój. Choć władze gminy ziemię podzieliły na kilkanaście działek, wioskę trzeba kupić w całości. Inwestor będzie mógł tu wybudować trasy narciarskie, tory saneczkowe, hotele i pensjonaty.
– Wrzosówka nie ma stałych mieszkańców , więc ten kto zdecyduje się ją kupić zostaje sołtysem „z automatu” – powiedział Krzysztof Szkudlarek burmistrz Lądka Zdrój. Faktycznie, jedyne zabudowy to dwa domy letniskowe i maleńki kościółek.
Teoretycznie, będąc sołtysem można nawet zmienić nazwę posiadanej wioski, w praktyce nie jest to takie proste, acz nie niemożliwe.
– To jest kwestia rozmowy z Radą Miejską. Aczkolwiek to jest nazwa historyczna. Od II wojny światowej zawsze była to Wrzosówka – wyjaśnił Szkudlarek.
Wyludnioną wioskę można także kupić w gminie Stronie Śląskie. Na nowego właściciela czeka Rogóżka o powierzchni 100 hektarów ziemi. Trzeba za nią zapłacić 10 milionów złotych, co, jak mówi Zbigniew Łopusiewicz, burmistrz Stronia Śląskiego nie jest ceną wygórowaną.
– 10 milionów – to jest cena ostateczna już nienegocjowalna. Metr kosztuje ok. 13 zł za metr kwadratowy – powiedział Łopusiewicz.
tvp.info