0909-krzyz-niezgodyNieszczęsny krzyż narodowej niezgody Polaków może trafić do Smoleńska. Taka przynajmniej jest kolejna koncepcja odnośnie przyszłości dziś już symbolu z Placu Prezydenckiego w Warszawie. Mimo że wydaje się to całkiem rozsądne wyjście z obecnej patowej sytuacji, już na samym wstępie można powątpiewiać w realizację tej idei. Tylko z sondażowych opinii członków rodzin niektórych tylko z 96 ofiar katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia br. wyłania się obraz absolutnej niezgody. O jednomyślności nie nawet co marzyć, stąd pewnie i teraz w zarodku idea upadnie. A naród niech dalej kłóci się pod krzyżem, świat wciąż patrzy nie mogąc wyjść ze zdumienia i zrozumienia o co w tych przepychankach chodzi?

Bliscy ofiar smoleńskiej katastrofy chcą wspólnej pielgrzymki wszystkich rodzin do Smoleńska. W podróż (samolotem) chcą zabrać także krzyż z Krakowskiego Przedmieścia. O pomoc w organizacji rodziny w liście otwartym poprosiły prezydentową Annę Komorowską. Nie wszyscy jednak wiedzą o tym pomyśle, a niektórzy już zapowiadają, że do Smoleńska nie pojadą, bo “to miejsce przeklęte”. Uważają też, że zabieranie do Rosji krzyża to nienajlepszy pomysł.

List otwarty do Anny Komorowskiej podpisało 28 bliskich ofiar katastrofy z 10 kwietnia. Ale, jak zaznaczają, w pielgrzymce miałyby uczestniczyć rodziny wszystkich 96 ofiar. W liście rodziny poprosiły żonę prezydenta o pomoc w zorganizowaniu tej pielgrzymki i wzięcie w niej udziału jako honorowy jej opiekun.

– Wierzymy, że ta podróż będzie służyła ukojeniu złych emocji, a nasze cierpienie znajdzie zrozumienie nawet u tych, którzy dziś w ferworze politycznej walki zdają się zupełnie go nie dostrzegać – napisali w liście.

Pielgrzymkę chcą zorganizować 10 października, czyli dokładnie pół roku po katastrofie. Do Smoleńska chcą polecieć samolotem. Chcą też wylądować na tym samym lotnisku Siewiernyj, na którym miał lądować prezydencki tupolew.

– Może to wydawać się odważne, ale chcielibyśmy do Smoleńska polecieć samolotem. Symbolicznie dokończyć tamtą niedokończoną podróż – napisały rodziny. Dodały, że wierzą, iż obie strony – polska i rosyjska – uczynią wszystko, aby lot był bezpieczny. W liście bliscy ofiar zaznaczyli, że jest dla nich także “niezmiernie ważne, aby okazać wdzięczność mieszkańcom Smoleńska”, którzy odwiedzają miejsce katastrofy.

Chcą też zabrać ze sobą krzyż spod Pałacu Prezydenckiego.

– Moglibyśmy zabrać ze sobą krzyż z Krakowskiego Przedmieścia, dla którego tak trudno znaleźć właściwe miejsce akceptowane przez wszystkich – piszą w liście.

W poprzednią planowaną pielgrzymkę na Jasną Górę krzyż nie został zabrany, bo przeszkodziła temu awantura z 3 sierpnia, kiedy zgromadzeni pod krzyżem ludzie nie pozwolili na jego przeniesienie do Kościoła św. Anny.

Wśród sygnatariuszy listu są bliscy: gen. Franciszka Gągora, gen. Andrzeja Błasika, płk rez. Zbigniewa Dębskiego, gen. dyw. Kazimierza Gilarskiego, adm. Andrzeja Karwety, Stanisława Jerzego Komorowskiego, Barbary Maciejczyk, Justyny Moniuszko, gen. dyw. Stanisława Nałęcz-Komornickiego, księdza gen. brygady Adama Pilcha, gen. broni Włodzimierza Potasińskiego, mjr Arkadiusza Protasiuka, Andrzeja Przewoźnika, Bronisławy Orawiec-Loeffler, Andrzeja Kremera, Mariusza Kazany, Jolanty Szymanek-Deresz, Izabeli Jarugi-Nowackiej, Arkadiusza Rybickiego, Stanisława Mikkego, Pawła Janeczka, Jacka Surówki, Leszka Solskiego, Tadeusza Lutoborskiego, Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, Dariusza Jankowskiego, Katarzyny Piskorskiej i Janusza Krupskiego.

Nie wszyscy bliscy ofiar jednak o pielgrzymce słyszeli albo już zapowiadają, że nie zamierzają w niej brać udziału. – Ja tam nie pojadę. To miejsce przeklęte, przeklęte śmiercią mojego brata, ale także tysięcy polskich oficerów zamordowanych w 1940 r. przez NKWD – powiedział Andrzej Melak, brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka.

Według niego, inicjatywa przewiezienia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia na miejsce tragedii pod Smoleńskiem jest “dzikim pomysłem”. – To jest jakiś następny wybieg władz – podkreślił Melak. Jego zdaniem, krzyż powinien pozostać na Krakowskim Przedmieściu do czasu godnego upamiętnienia ofiar katastrofy samolotu.

Z kolei Magdalena Merta, żona wiceministra kultury Tomasza Merty zamierza być w Smoleńsku w okolicach 10 października, ale niezależnie od pielgrzymki 29 rodzin. – O tej pielgrzymce nic nie wiedziałam – powiedziała.

W jej opinii, pielgrzymka ofiar do Smoleńska nie powinna zabierać krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. – Ten krzyż jest symbolem tego, co stało się na Krakowskim Przedmieściu w dniach żałoby narodowej, a nie tego co stało się w Smoleńsku. Ponadto uważam, że krzywdą byłoby zabieranie krzyża ludziom, którzy tam pod nim tkwią i strzegą tego symbolu – uważa Merta.

Natomiast żona Przemysława Gosiewskiego, Beata Gosiewska powiedziała, że nie słyszała o propozycji pielgrzymki do Smoleńska. Dodała, że nie wyklucza, że może wzięłaby w niej udział. Pytana o propozycję zabrania do Smoleńska krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, stwierdziła, że “to nie jest dobry pomysł”.

Propozycji nie zna też córka Zbigniewa Wassermanna, Małgorzata. Trudno się odnosić do propozycji, której dokładnie się nie zna – oznajmiła.

PAP, Fakty TVN, eLPe, meritum.us