Polacy od dziesięcioleci byli zapatrzeni w Amerykanów kopiując wszystko, co dotyczyło życia za Oceanem. Biorąc dobre, ale też i złe wzorce. Czasy się zmieniły, zafascynowanie Stanami Zjednoczonymi jakby przygasło, niemniej negatywne przykłady dalej są kopiowane. Być może nawet nieświadomie. Skoro więc w USA sceptycy liczą powiększający się dosłownie z dnia na dzień dług publiczny, dlaczego więc wietrzący zapaść państwowych finansów w Polsce krajowi ekonomiści mają nie czynić tego samego. Przewodzi im uznany w świecie krajowy finansista prof. Leszek Balcerowicz. Właśnie zainaugurował swoiste odliczanie…
Polacy mają swój licznik długu publicznego. Pokazuje on, że co minutę dług powiększa się o 100 tys. złotych, co godzinę o 6 milionów złotych, a każdej doby – o ponad 150 milionów złotych. Licznik uruchomił w centrum Warszawy przewodniczący Rady Fundacji FOR prof. Leszek Balcerowicz. Najsłynniejszy licznik długu wisi na Times Square w Nowym Jorku, który pokazuje aktualne zadłużenie USA (na zdjęciu).
Ustawiony na pawilonie “Cepelii” przy skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej wielki ekran świetlny pokazuje, że mamy do spłacenia ponad 724 mld złotych długu publicznego.
Zgodnie z opublikowaną rządową strategią zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2011 – 2014, dług publiczny w 2010 r. wyniesie 53,2 proc. PKB (750,8 mld zł), a w 2011 r. – 54,2 proc. PKB (811,4 mld).
Rząd planuje ograniczać przyrost długu poprzez m.in. zwiększenie stawek VAT, wprowadzenie tzw. reguły wydatkowej (wydatki elastyczne państwa nie będą mogły przekroczyć 1 proc. powyżej inflacji) oraz usprawnienie zarządzania płynnością budżetu (jednostki sektora finansów publicznych będą musiały lokować pieniądze na kontach resortu finansów).
LP meritum, PAP