wladek-panasiuk-cc1Sztuka jest naturą człowieka, a natura jest sztuką Boga.

Wszystko, co nas otacza już z reguły powinno być cudowne, a nie jest – gdzie więc leży tego przyczyna? To co zostało stworzone nie podlega żadnej dyskusji, wszystko jest doskonałe, a to co robi człowiek staje się nieobliczalne by nie powiedzieć obrzydliwe. Coraz bardziej nabierają sensu słowa Tołstoja: ”każdy niech zamiata przed swoimi drzwiami, a cała ulica będzie czysta”. Czy chociaż raz człowiek wsłuchał się w mądre słowa tego rosyjskiego pisarza?

To, że niszczymy wszystko postawione na naszej drodze nie upoważnia jeszcze nikogo, by ten wszystkimi sposobami zwalczał drugiego człowieka. Często do codziennego słownictwa wkrada się piękne słowo – przyjaźń, a w praktyce ledwo mieści się tolerancja. Bardziej wyrafinowani twierdzą, że przyjaźnie najczęściej stwarza fortuna. To ona najbardziej zbliża ludzi. Zgromadź majątek, a koledzy przyjdą sami.

Trudno o jednego przyjaciela, a tu pani prezydentowa bez trudu znalazła 40 osób do wczasowego towarzystwa w Hiszpanii. Mało tego, jej dzienne zakupy kosztowały amerykańskiego podatnika tylko 75 tys. zielonych. Wakacje za pół miliona to drobiazg, kiedy w samym Waszyngtonie DC procent ubogich dzieci wzrasta w ciągu roku z 30 do 41%. Wspomniane rodziny zarabiają niecałe 20 tysięcy rocznie, by dołączyć do poziomu ubóstwa.

Drogie wakacje nie należą do nowości. Cóż, Amerykę stać na takie kosztowne gesty, w końcu to najbardziej zadłużony kraj na świecie. Czyż nie podobnie zachowywali się wszelkiej maści monarchowie? Cóż dziwić się naszym rządom, skoro dobrobyt stał się przywilejem wysokich urzędników i władców. To tylko dlatego, że podatnik płaci, a nie rozlicza tych, którzy są na jego utrzymaniu, a już na pewno jest odwrotnie.

Pamiętam, kiedy nasz premier Mazowiecki (choć nie tylko on) kazał społeczeństwu zaciskać pasa, a mówiąc te słowa podwyższał pensję kolegom i sobie. Słowa wypowiedziane przez premiera Jaroszewicza nabrały całkowitego sensu: „jest rząd i warchoły”. Tylko dlaczego te warchoły płacą podatki, które coraz mniej służą społeczeństwu, a spełniają zachcianki wierchuszki. Dawniej za nie budowano drogi, szkoły i szpitale, dzisiaj się je burzy, albo celowo doprowadza do nędzy, a w rezultacie do upadku.

Kiedyś czeski minister odwiedził naszego. Czech nie mógł się nadziwić w jakim dobrobycie żyje jego polski kolega. Zapytał więc wstydliwie: skąd pochodzą owe dobra? Z autostrady – odparł urzędnik z zachwytem. Podeszli do okna – czy widzisz Joszku tę autostradę? Nie widzę żadnej – odparł zdziwiony Czech. Gdyby była autostrada, nie byłoby tej willi, ani pięknego ogrodu – to wszystko kosztuje…

Jeszcze nikt z pensji nie stał się milionerem, wylęgarnią bogaczy jest wielka polityka. Olbrzymi przypływ gotówki stwarza doskonałe warunki do dzielenia między siebie, tak od serca, po przyjacielsku.

Wszystkie państwa żyją z pożyczanych pieniędzy, nikt dotychczas nie wyjaśnił, kto je pożycza (skąd pochodzą) skoro jest światowy kryzys. Ale w końcu od czego ma się przyjaciół!?

Dziury budżetowe to wymysł niedalekiej przeszłości. Zbyt dużo trafia do prywatnych rąk, a nie do zaspokojenia potrzeb państwa. Nie waham się użyć stwierdzenia, iż większość wysokich urzędników to zbiorowisko oszustów i cyganów, ludzi mających za nic obywatela.

Prawo i sprawiedliwość, to jedynie nazwa jednej z partii, to kolejny slogan, by ogłupić podzielone społeczeństwo.
Żyjemy obok siebie: rządzący za nasze, a my za uczciwie zarobione grosze. Tymczasem nasi rodacy w Londynie przeżywają istny kryzys, żywią się pieczonymi szczurami. Władze Londynu nie pozostają bierne, mają zająć się badaniem czy zwierzaki są w pełni zdrowe (nie skażone). Co oznacza troska państwa o społeczeństwo, to prawdziwa gościnność. Wszędzie preferuje się zdrową żywność.

To wręcz zniewaga i kpina z biednych ludzi. W tym przypadku mówi się o bezdomnych, ale czy tak trudno zostać jednym z nich? Na ulicę nie wychodzi się z grymasu, to brak pieniędzy jest najczęstszym powodem zostania bez dachu nad głową. Nie wypłacanie wynagrodzenia za wykonaną pracę to już częsty proceder, to normalka. Dzisiaj systematyczne wypłacanie pensji to już rarytas, to przeszłość należąca do rzadkości. Wynika z tego, że zapłata za wykonaną pracę nie należy do obowiązku pracodawcy, lecz do jego dobrych manier. Czy to nie zakrawa na powrót niewolnictwa?

Z własnego doświadczenia wiem, że wszystko jest dobrze w pracy do czasu upomnienia się o należną zapłatę. Nikt nie lubi wydawać, nawet wówczas, kiedy pracownikowi coś się należy. Tu może stosowne będzie pytanie: skąd biorą się bogacze?

Żyjemy obok siebie: oni za nasze, a my za resztę, którą wybłagamy za ciężką pracę.

W Chicago nie jest inaczej i tutaj z tego powodu biedaków również przybywa, choć nie żywią się jeszcze spacerującymi po alejach garażowych (tzw. elach) wypasionymi zwierzakami.

Żyjemy obok siebie, a tak naprawdę wielka odległość nas dzieli, nie wystarcza czasu na przyjaźń, chodzimy zbyt daleko od siebie, by podać sobie przyjazną, a może nawet pomocną dłoń. Wędrujemy przez życie kolejną jesień i coraz trudniej potrafimy zrozumieć drugiego człowieka. Nie wszystkim przyświeca życiowe szczęście, nie każdy ma powody do radości.

Jedni wyrzucają chleb do kosza, drudzy grzebią w śmietnikach, by zaspokoić głód. Tu i ówdzie słychać takie zdania: robić im się nie chce! Najczęściej owe głosy pochodzą od tych, którzy nigdy nie skalali się pracą. Kombinatorzy wciąż uważają, że grzebanie w koszu należy do wstydu, na pewno nie do przyjemności, jednakże kradzież i oszustwo przewyższa wstyd w nadmiarze.

Żyjemy obok siebie, a tak mało o sobie wiemy, interesują nas jedynie podobni do nas, żyjący na tym samym poziomie. Nikt nie mówi o sobie źle, każdy uważa siebie jako wzór godny do naśladowania.

Istnieje wiele rodzajów monopolu, ale nie słyszałem, by powstał nowy: monopol na mądrość. Wśród trzech tysięcy słów używanych dziennie przez człowieka – ile jest mądrych, przemyślanych?

Dawniej Matka rozgrzewała dom ciepłymi słowami, były znacznie tańsze od węgla, może proste, ale jakie mądre. Słowa te potrafią iść wraz z człowiekiem przez całe życie i nadal posiadają ogromną moc. Nie wszystko jest cenne za co się płaci.

Zbyt daleko spycha nas ta nowoczesność, każe naśladować ludzi godnych potępienia, wypowiadać słowa brutalne i kruche. Zanikają wartości, a na ich miejsce wchodzi beznadzieja. Chamstwo, które potęguje swoją moc staje się kultem. Dominacja przemocy zastępuje słabość człowieka zamieniając miękkie serce w zimny, bezduszny głaz.
Żyć obok siebie – to oddychać jednym powietrzem, mieć podobne problemy i doskonale rozumieć drugiego człowieka, który niczym się nie różni. Wszyscy jesteśmy tacy sami, z tą niewielką różnicą, która potrafi jak nikt dzielić. Bogactwo bowiem jednych wywyższa, drugich upokarza. Lżej się znosi cierpienia niż poniżenie.

Żyć obok siebie – znaczy nosić głowę na odpowiednim poziomie i odpowiadać na niezadane pytania.

1 październik 2010

Władysław Panasiuk