– Nie ma Kaczyńskiego, to wy poniesiecie odpowiedzialność – krzyczał mężczyzna, który w łódzkim biurze PiS zabił jedną osobę, a drugą ciężko ranił. Sprawca jest w rękach policji.
Ofiara śmiertelna to Marek Rosiak, asystent i bliski współpracownik europosła PiS Janusz Wojciechowskiego. Ranny został 39-letni Paweł Kowalski, asystent posła Jarosława Jagiełły. Jak dowiedziała się “Rz”, jego stan jest ciężki, ale stabilny. Marek Rosiak został trafiony czterema kulami – wynika z relacji wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi Czesława Telatyckiego. Napastnik wystrzelił w jego kierunku wszystkie naboje.
Sprawca pytał o prezesa
– Siedziałem w pokoju, nagle do sekretariatu ktoś wszedł. Oddał sześć do ośmiu strzałów. Zrobiło się od razu wielkie zamieszanie – powiedział obecny w biurze pracownik PiS.
O sprawcy wiadomo, że jest to starszy, 62-letni Ryszard C. z Częstochowy. Został zatrzymany przez straż miejską. – Chciałem zabić Kaczyńskiego, tylko za małą broń miałem – mówił zaraz po zatrzymaniu 62-letni Ryszard C. – Jestem przeciwko PiS-owi i chciałem go zamordować.
Według nieoficjalnych informacji, Ryszard C. do zabójstwa użył broni palnej, którą jakiś czas wcześniej kupił na bazarze w Częstochowie. Nie wiadomo dokładnie, od jakiego czasu przebywał w Łodzi. Informatorzy “Rz” mówią, że dzień przed morderstwem zameldował się w jednym z łódzkich hoteli. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji twierdzi, że C. przebywał w Łodzi od czterech dni. Jak ustaliła “Rz”, w lipcu Ryszard C. opuścił swoje mieszkanie w Częstochowie, wymeldował się i wyjechał z miasta. Niewykluczone, że krążył po Polsce szukając miejsca na atak.
Mężczyzna nigdy nie był notowany. Ryszard C. nie jest znany w biurze PiS w Częstochowie, ani na Śląsku.
Według specjalisty od patologii społecznych dr hab. Jacka Kurzępy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, napastnik mógł być chory psychicznie lub chciał w ten sposób załatwić swoje porachunki.
– Są trzy możliwe warianty tego, jakie motywy kierowały napastnikiem. Każdy z nich, z uwagi na świeżość wydarzeń i brak szczegółowych informacji, jest w tej chwili prawdopodobny – ocenił Kurzępa.
Jego zdaniem, przyczyną ataku mógł być brak równowagi psychicznej. – Jeśli wyeliminujemy chorobę, możliwe jest, że ten mężczyzna dokonał zbrodni z powodu jakiegoś osobistego konfliktu. Mógł to być zdradzony mąż lub konkubent, mogła go z ofiarami ataku łączyć jakakolwiek inna relacja, której efektem były porachunki rodzinne, osobiste lub towarzyskie tak zaognione, że doprowadziły do wybuchu – powiedział Kurzępa.
Kaczyński: zginęli za mnie
– Ta straszliwa wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. W dalszym ciągu nie znam szczegółów ani bliższych okoliczności. Wiem, że zginął jeden z moich najbliższych współpracowników, z mojego biura poselskiego w Łodzi – oznajmił Janusz Wojciechowski dziennikarzom.
– Przemysł nienawiści wobec PiS, wzywanie do nienawiści wobec naszej partii, mówienie, że trzeba nas wyeliminować przynosi efekty – komentuje poseł Joachim Brudziński, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS.
Jarosław Kaczyński winą za całe zdarzenie obarczył premiera Donalda Tuska.
***
Manifestacja przed kancelarią premiera
We wtorek o godz. 18 przed kancelarią premiera odbędzie się “spontaniczna i pokojowa” – jak podkreślają organizatorzy – manifestacja przeciwko “kampanii nienawiści”. Pikietę koordynuje “Gazeta Polska”. – Na pewno pojawią się obrońcy krzyża, w końcu oni też są ofiarami kampanii nienawiści – mówi Anita Czerwińska, organizatorka manifestacji. Przeczytaj rozmowę
Także na godzinę 18 została zapowiedziana modlitwa i uczczenie minutą ciszy pamięci ofiary ataku przez pracowników i posłów we wszystkich biurach PiS.
Izabela Kacprzak, Mariusz Goss, Wojciech Wybranowski, ar , ika , jsat , pap
rp.pl
WE WŁASNE PIERSI
Jarosław Flis
Łódzkie zabójstwo to coś naprawdę wyjątkowego – coś, czego przez 20 lat nie doświadczyliśmy. Nawet jeśli stoi za nim czyjaś indywidualna fobia, to jednak nie sposób zaprzeczyć, że napędu i uzasadnienia dostarczyła jej atmosfera, w której od paru lat toczy się polska polityka. Gdy w ostatnich latach raz czy drugi pojawiały się publiczne wypowiedzi polityków czy aktywistów, które literalnie wzywały do przemocy – „dorżnięcia, pozbycia się czy patroszenia” – przez ich sympatyków było to usprawiedliwiane twierdzeniem, że to tylko figury retoryczne. Od dziś nikt już tak powiedzieć mógł nie będzie.
Czy oznacza to otrzeźwienie, czy też dostarczy tylko nowego paliwa dla starego pożaru? Rzecz zależy przede wszystkim od tego, w czyje piersi będziemy się starali uderzać. Jeśli tylko we własne – możliwy jest odwrót od eskalacji konfliktu. Widać już jednak wyraźnie, że najzagorzalsi uczestnicy minionych walk dalej chcą uderzać tylko w piersi cudze. To zaś skończyć się może nieuchronnie jeszcze większą bijatyką. By samemu nie iść tym tropem, nikogo tu nie wymienię. Każdy sam się będzie z tego tłumaczył na Sądzie Ostatecznym.
Dla dobra wszystkich osoby, które wyrażały w przeszłości podobne uczucia podobne do tych, które targały łódzkim zabójcą, powinny być szczególnie ostrożne w swych wypowiedziach. Niestety nie wszyscy z nich tak to odczuwają. Stronie, którą zaatakowano, umiar i powściągliwość też by się przydały. Wszyscy powinniśmy jednak podejść do ich emocji ze znacznie większą wyrozumiałością. Tych emocji zakrzyczeć się już nie da. One się świetnie uzasadniają oskarżycielskimi kontratakami dotychczasowych przeciwników.
Choć rzecz nie wygląda pomyślnie, pozostaje jeszcze nadzieja. Liczyć można na to, że w naszym społeczeństwie ciągle więcej jest osób, które w kolejnych wyborach docenią tych, którzy starają się rozszalałe emocje zdusić, nie zaś jątrzyć. Bo na opamiętanie samych weteranów minionych wojen szczególnie bym nie liczył.
KOMENTARZE:
Bp Tadeusz Pieronek
Po pierwsze, musimy powstrzymać się od sądów przedwczesnych dotyczących morderstwa w siedzibie europosła PiS – naprawdę: nie bądźmy tu sędziami. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby człowiek w pełni zdrowy mógł takiego morderstwa dokonać. I to trzeba zweryfikować. Jeśli natomiast będziemy wiedzieć, że sprawca był osobą poczytalną, przyczyn jego postępowania będzie trzeba szukać naprawdę głęboko. Bo mówienie o takiej tragedii jako wyniku medialnej kampanii nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości jest nie na miejscu. Takie pochopne opinie wyrządzają tylko więcej szkody.
Po drugie tragiczna – oprócz samego morderstwa – jest atmosfera, jaka momentalnie wokół niego się wytworzyła. Wcześniej słyszeliśmy domysły o zamordowaniu byłego wiceministra Eugeniusza Wróbla jako o efekcie związanych z wyjaśnieniem przyczyn tragedii smoleńskiej. Pytam: w jakiej my żyjemy atmosferze? Dramatem jest więc także to, że tę śmierć instrumentalizujemy, jednocześnie wypłukując z siebie racjonalne myślenie o otaczającej nas rzeczywistości.
O. Paweł Kozacki OP
przeor Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie
Zadziwia mnie mentalność Kalego, która po raz 127 ujawnia się przy okazji morderstwa łódzkiego. Każdy widzi winę jako leżącą po drugiej stronie. Jedni dostrzegają „zakrwawione ręce Tuska”, inni „faszystowskie zapędy Kaczyńskiego”. Tymczasem ta śmierć każdego z nas powinna ostudzić – bo jako społeczeństwo zwariowaliśmy. Spolaryzowaliśmy się tak bardzo, że drugiej stronie przypisujemy wszystko, co najgorsze: od nienawiści aż do nagonki. I każdy mówi, wskazując na drugiego: „to oni są winni”.
Byłoby bardzo dobrze, gdyby ta tragedia zadziałała w taki sposób, że każdy z nas zrobi rachunek sumienia: „czy w moim podejściu do drugiego człowieka nie ma elementów, które są ziarenkiem takiej właśnie tragedii?”. Zbigniew Nosowski napisał kiedyś tekst zatytułowany „Kochaj bliźniego swego, nawet wroga politycznego”. Marzę o tym, żeby ten tytuł stał się dla nas obowiązujący. Przyjmijmy ludzi o różnych niż nasze poglądach, ale przyjmijmy jako bliźnich.
Ks. Robert Nęcek
rzecznik kurii krakowskiej
Sprawa łódzkiego morderstwa ukazuje, jak bardzo dziczeją obyczaje w naszym kraju. Zamiast argumentu – broń. Zamiast dyskusji – pozbawienie ludzi życia.
I w tym kontekście nie rozumiem, dlaczego niektóre środowiska tak namiętnie obniżają rangę Kościoła rzymskokatolickiego w debacie publicznej – a nawet wręcz próbują go wyeliminować. Kościoła, który zawsze wskazuje na najbardziej elementarne wartości gwarantujące pokój między ludźmi.
Tygodnik Powszechny