Zdążyliśmy już zapomnieć o tragicznym trzęsieniu ziemi na Haiti, w wyniku którego zginęło ponad 300 tysięcy osób, ale nieszczęścia tego jednego z najbiedniejszych krajów świata nie opuszczają. Teraz wybuchła tam epidemia cholery, będąca poniekąd konsekwencją wcześniejszego dramatu.
135 osób zmarło w ostatnich dniach na Haiti w wyniku epidemii cholery wywołanej złą jakością wody pitnej i powodującej biegunki oraz wymioty – podała agencja AFP.
W czwartek rano szef sztabu ministra zdrowia Ariel Henry poinformował, że “odnotowano 51 lub 52 zgony wzdłuż rzeki Artibonite, która płynie przez centrum i północ kraju”. – Epidemia jest wywołana wodą wykorzystywaną w gospodarstwach domowych w tych regionach – powiedział. Dodał, że setki mieszkańców Haiti przebywają w szpitalach.
– W ostatnich dniach na Haiti zmarło na cholerę 135 osób, a kolejnych 1,5 tysiąca jest chorych, głównie na północy kraju – poinformował kilka godzin później agencję AFP przedstawiciel haitańskiej służby zdrowia.
Według informacji lokalnych mediów, większość zgonów zarejestrowano w szpitalach w mieście Saint-Marc, ok. 100 km na północ od stolicy kraju, Port-au-Prince, oraz w pobliskich miejscowościach.
W styczniu br. trzęsienie ziemi o sile 7 w skali Richtera spustoszyło Port-au-Prince i okolice, zabijając co najmniej 300 tys. ludzi i pozbawiając dachu nad głową 1,3 mln osób. Od tego czasu organizacje humanitarne obawiały się wybuchu epidemii związanej ze złymi warunkami sanitarnymi, w jakich żyją Haitańczycy, którzy nie zawsze mają dostęp do wody pitnej.
Kraj, w którym 28 listopada odbędą się wybory prezydenckie, został też ostatnio dotknięty silnymi opadami deszczu, które spowodowały powodzie oraz osunięcia gruntu. 10 osób zginęło, a trzy nadal uważa się za zaginione.
lp meritum.us, PAP