1026-di-caprio1

Gdy rodzinne kłótnie wychodzą poza domowe pielesze, a postronni dowiadują się o wewnętrznych niesnaskach oznacza to niechybny rozpad plemiennej solidarności. Urzędujący prezydent Barack Obama niby dwoi się i troi, aby swoim autorytetem namaścić kandydatów Partii Demokratycznej w zbliżających się wyborach, tyle tylko, że jego niekonsekwentne postępowanie zamiast poparcia wywołuje konflikty. Stąd niektórzy Demokraci odcinają się generalnie od swojego nominalnego lidera, traktując jego krasomówcze wsparcie jako swoisty pocałunek śmierci, zapowiedź niemal pewnej klęski. Jakże często z dezaprobatą spoglądamy na polską scenę polityczną. Czy jednak na amerykańskim gruncie jest dużo lepiej? Może to syndrom naszych czasów, gdzie choćby cień lojalności odchodzi w zapomnienie, a bezwzględna walka o władzę bierze górę nad jakimikolwiek zasadami moralnymi, a może tak było zawsze, tylko że kiedyś odbywało się to w zaowalowanej formie, a społeczeństwo nie miało najmniejszego pojęcia o grach i gierkach na najwyższych szczeblach władzy? Może…

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Frank Caprio (na zdjęciu), kandydat Partii Demokratycznej na gubernatora stanu Rhode Island w najbliższych wyborach, ostro, nie przebierając zupełnie w słowach, skrytykował prezydenta Baracka Obamę, swego partyjnego kolegę.

– Pan prezydent może swoje poparcie dla mnie wsadzić w d… – stwierdził rozwścieczony Caprio w wywiadzie radiowym.

Co jest powodem jego gniewu na prezydenta? Otóż, tego samego dnia Obama gościł w Rhode Island i podczas specjalnej imprezy zbierał pieniądze dla swej partii, jednak ani słowem nie wspomniał o Franku Caprio i zbliżających się wyborach.

Rywalami Caprio do urzędu gubernatora stanu Rhode Island są republikanin John Robitaille i niezależny kandydat Lincoln Chafee. Ten ostatni był kiedyś republikaninem, ale podczas kampanii przed ostatnimi wyborami prezydenckimi wystąpił z partii i poparł Baracka Obamę.

– Prezydent ma ogromny szacunek dla swego przyjaciela Lincolna Chafee i nie będzie się mieszał do walki o fotel gubernatora Rhode Island – wyjaśnił Bill Burton, rzecznik Białego Domu.

Powyższy przykład jest niezbitym dowodem, iż Obama jest kompletnie zagubiony w newralgicznym temacie: kogo, gdzie i jak popierać.

2 listopada odbędą się w USA wybory do Kongresu i 37 gubernatorów stanowych.

lp meritum.us, PAP