Zdarzyło się to wczesnym rankiem, przy zachodzie słońca
Pływałem krą po rzece, w której woda była gorąca
Siedząc w milczeniu rozmawiałem ze sobą
jak pięknie tego dnia gwiazdy świecą mi nad głową
Po godzinnej drzemce nareszcie zrozumiałem,
że jestem bardzo głodny, bo jeszcze nic nie spałem
Nie myśląc wcale doszedłem do wniosku,
że zjem barszcz ukraiński, przyrządzony po polsku
Rozpaliłem ogień pod gotującą się wodą
śmiejąc się w niebogłosy, bo wstałem lewą nogą
Kiedy zmieniałem wodę, bo tamta była za mokra
do garnka sfrunęła ryba, przez otwarte okna
Powiedziała po ludzku, nie owijając w bawełnę:
– Jak mnie nauczysz pływać, trzy życzenia ci spełnię
Pomyślałem – głupia, zaraz wrzucę ją do wody
ale siedząc w bezruchu doszliśmy do zgody
– Po pierwsze: niech człowiek nareszcie zrozumie,
że otrzymał rozum do pozytywnego myślenia
– Po drugie: musi pogodzić się z faktem,
że dobre przed najlepszym na gorsze się zmienia
– Po trzecie: mogłaby się ziemia w drugą stronę zakręcić
aby całe zło na świecie można było odkręcić
Ryba słysząc te słowa oczy wybałuszyła
Szeroko otworzyła gębę i zaniemówiła
Szybko zwinęła skrzydła i płetwy przypięła
a wzdychając bezsilnie skrzela wydęła
Wskoczyła do rzeki, bez pomocy i zgody
i do dzisiaj pływa nie wychodząc z wody
A jaki jest morał z tej opowieści? –
Nie można pić więcej, niż zdrowy rozsądek pomieści
PAWEŁ JAĆKIEWICZ
Kraków/Naperville