pawelek-nowe-cc3GŁÓD

Nie, już nie płaczę
Już nie mam w sercu siły
Głód dziurawym kocem okrywa moje ciało
Z bólem w kałuży falują moje żyły
A ta istota powtarza: mało, wciąż mało
Upływają dni jak życia śmiertelne noce
Gdzieś zmarznięty leżę w rowie
Ramiona słońca jak niebiańskie moce
Podtrzymują mnie przy życiu
Myśli dręczą mnie pytaniem:
Kto jest ojcem w moim byciu?
Szukam wsparcia drżącą ręką
Z głodnych oczu płynę łzami
Brak miłości karmię męką
Boże! Czy już jesteśmy sami?
Czy Twój ból jest mą udręką?
Na mych barkach, na mym krzyżu
Umarł człowiek i miłosierdzia potrzeba
Moje sny są deszczami z ryżu
Każdy oddech małą kromką chleba
Przepych i bogactwo patrzą z pogardą
Zimne oczy – gdzie Boga już nie ma
A gwoździe rdzewieją bez miłości do Nieba
Wciąż szukam sensu mojego istnienia
Jezu! Proszę, będzie dość cierpienia
Ten świat już nie rodzi współczucia
W nim tylko umierają sumienia
Płuca moje odmówiły krzyku
Usta usychają za mlekiem
W oczach nie świecą już gwiazdy
Tylko marzenia są prawdziwym człowiekiem
Znam wszystkie szczeliny chodnika
Na mym ciele wszystkie żyły i kości
Brud jest moim jedynym ubraniem
Do ścieków spływają me złości
Kiedy śmierć nadejdzie ze wschodem
A Słońce na różach ułoży rozstanie
Moje serce zaśnie w ciepłych kolorach
A zachód otuli jak prawdziwe kochanie

PAWEŁ JAĆKIEWICZ

Kraków/Naperville

2010