Nie kończący się jakoś kryzys ekonomiczny w Stanach Zjednoczonych powoli, acz systematycznie zmienia klasyczny model amerykańskiej rodziny. O ile w latach 60. i 70. utrzymanie domowego gospodarstwa spoczywało w zdecydowanej większości przypadków na pracujących ojcach, a matki zajmowały się prowadzeniem domu z wychowywaniem dzieci na czele to w późniejszych dekadach tradycyjny schemat zaczął ulegać zmianom. Aż nadeszła trzy lata temu recesja i praca obojga rodziców stała się koniecznością. No i w przypadku latorośli jak trwoga to do… dziadków. Stąd z roku na rok rośnie w USA liczba dzieci wychowywanych i mieszkających z dziadkami.
Wskutek kryzysu ekonomicznego i recesji coraz więcej amerykańskich dzieci mieszka z dziadkami. Rodzice są jeszcze bardziej zajęci pracą – sygnalizuje najnowszy raport Biura Spisu Ludności.
Jak wynika z raportu, liczba dzieci mieszkających w domach swoich dziadków zwiększyła się w tym roku o 8 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. W sumie 6,5 proc. amerykańskich dzieci mieszka obecnie z dziadkami – dwa razy większy odsetek niż w 1970 r.
Zdaniem socjologów, ma to bezpośredni związek z faktem, że w 2010 r. zmalał odsetek matek niepracujących i pozostających w domu. W raporcie Biura Spisowego podano też, że w ciągu ostatniej dekady podniósł się wiek zawierania małżeństw w USA.
O ile w 2000 r. średni wiek zawierania małżeństwa przez mężczyzn wynosił 26 lat, a przez kobiety 25 lat, obecnie jest to 28 i 26 lat.
LP meritum.us, PAP