Nadchodzą ciężkie czasy dla gwiazd Hollywood, niewiernych żon i ich kochanków.
Korespondencja z Waszyngtonu
Nie pomoże nawet najlepszy kierowca limuzyny, który potrafi wyprowadzić w pole wścibskich paparazzich ścigających jego klientów. Porywcze gwiazdy, takie jak Mel Gibson czy Russell Brand, nie będą zaś miały szans na dorwanie i pobicie prześladowców.
O zbliżającym się obiektywie aparatu nie ostrzeże ich nawet dźwięk śmigłowca.
Prawie jak Predator
Wkrótce paparazzi będą mieli do dyspozycji bezzałogowe samoloty, tzw. drony. Na razie maszyny tego typu służą żołnierzom do walki z talibami w Afganistanie i Pakistanie oraz na przykład funkcjonariuszom straży granicznej do pilnowania amerykańsko-meksykańskiej granicy.
Minidrony, które mają być wykorzystywane przez paparazzich, będą o wiele mniej skomplikowane niż predatory używane przez agentów CIA. Oczywiście, zostaną pozbawione opcji natychmiastowej likwidacji podglądanych osób. Będą też miały o wiele mniejsze rozmiary. Według założeń konstruktorów mają przypominać latające modele samolotów z podwieszonymi obiektywami i nie powinny być większe od pudełka po pizzy. Nad tego typu urządzeniami pracują obecnie amerykańscy inżynierowie – zarówno na uniwersytetach, jak i w wielu komercyjnych firmach, starając się między innymi wydłużyć czas, jaki minidrony będą mogły spędzać w powietrzu. Na razie – jak podaje Fox News – mogą się one wznosić jedynie przez mniej więcej 30 minut, co nie pozwala na śledzenie gwiazd.
Dla zazdrosnego męża i niespokojnej matki
Pierwsze egzemplarze latających miniszpiegów z ulepszonymi bateriami mają się pojawić na amerykańskim rynku już w przyszłym roku. Wówczas strach może paść nie tylko na strzegące prywatności gwiazdy Hollywood, ale również na niewierne żony.
– Skoro Izraelczycy mogą wykorzystywać samoloty bezzałogowe do odnajdywania terrorystów, to z pewnością mogą one posłużyć także mężowi, który będzie w stanie śledzić żonę wychodzącą z domu o 11 wieczorem – przekonuje specjalizujący się w sprawach rozwodowych prawnik Raoul Felder, cytowany przez „Wall Street Journal”. I nie chodzi tylko o żony krezusów. Cena najprostszych urządzeń może wynieść zaledwie kilkaset dolarów, a do ich obsługi wystarczy iPhone. Latający szpieg może również ułatwić życie zmartwionej matce, która będzie mogła dyskretnie podejrzeć, co robi jej dorastający syn. Wystarczy przypiąć mu do kurtki elektroniczny lokalizator.
Missy Cummings, która dawniej latała jako pilot myśliwców, a teraz wraz ze studentami Massachusetts Institute of Technology pracuje nad minidronem dla amerykańskiej armii, przekonuje na łamach „WSJ”, że będzie ich można używać również w celach cywilnych. Na przykład szkoły będą mogły za ich pomocą monitorować, co się dzieje na boisku lub sprawdzać, czy nikt podejrzany nie kręci się po ich terenie. Minidron pozwoli też łatwo sprawdzić, który mieszkaniec osiedla nie sprząta po psie.
Problemem mogą być kwestie bezpieczeństwa. Amerykańskie lotnictwo cywilne nie ma na razie reguł dotyczących używania minisamolotów bezzałogowych. Radzą jedynie, by latały na niskich wysokościach i daleko od lotnisk. Prawnicy gwiazd zapewniają, że wykorzystają każdy kruczek prawny, by paparazzi nie mogli używać nowych zabawek do nękania ich klientów. W gorszej sytuacji będą nastolatki.
Jacek Przybylski
Rzeczpospolita